Znaczy on na stoisku na wagę czy porcjowany na półkach gdzieś spoczywa?
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zaczęli sprowadzać Pikant Cheddar z Irlandii wyprodukowany na Niemcy. Do tej pory musiałam po niego jeździć do Niemiec. Mam nadzieję, że tendencja się utrzyma, bo brak dobrego źródła sera mnie wkurza - czasem gdzieś kupię dobry, ale to raczej przypadek. Niezmiennie mnie dziwi, że w Polsce nie jesteśmy w stanie wyprodukować powtarzalnie smakującego sera żółtego. Morski bywa kruchy albo ostry, "gouda" jest albo elastyczna albo bez smaku. Sery sprowadzane są kosmicznie drogie i do tego zwykle źle przechowywane - kupowanie jest też loterią, nie mówiąc o tym, że "świeży" ser po dwóch dniach w lodówce zaczyna być oślizgły lub zaczyna pleśnieć. Cheddar z Irish Land jest zawsze taki sam - kruchutki, pikantny i opakowany próżniowo, przez co po otwarciu nie umiera następnego dnia. Czy już mówiłam, że uwielbiam sery?