Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Kac Wawa

Poległam sromotnie, chociaż byłam przekonana, że nie ma takiego złego filmu, którego nie da się obejrzeć. A tu - od samego początku - nie było nic. Nic śmiesznego, nic mądrego, niestety też nic ciekawego. Zachichotałam na Grzmihujem, dealerem ze Śląska (bo wiadomo, nic tak nie śmieszy w Warszawie, jak ktoś mówiący tak trochę nie po naszemu), pokiwałam głową nad luksusem wynajęcia limuzyny, która jeździ wąskimi warszawskimi ulicami dookoła ronda i to by było na tyle. Wytrzymałam pół godziny festiwalu przekleństw (dosłownie w pierwszej minucie filmu padło pierwsze przekleństwo), picia wódki, gibania się przy dyskotekowej muzyce, odkrywania, że prostytutki nie wyglądają jak w reklamie (za to wszystkie mają biust z silikonu) oraz bijatyk, również w wykonaniu pań. I odpadłam. Jak ktoś obejrzał do końca - dzieje się coś więcej?

Wersja tl;dr - NIE.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lutego 23, 2013

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 6

« Working on a railroad - Inside »

Komentarze

futrzak

nie i nie zamierzam. wystarczyły mi recenzje.

wonderwoman

plus za odwagę ;-)

E

Ja próbowałem "Wyjazd integracyjny" i wrażenia +- podobne. ZUO.

daromar

Ja ostatnio trafiłem na Westerplatte i miałem podobne wrażenia. Odradzam gorąco.

Ewok

Wez, bo mnie zaintrygowalas - limuzyną po Wawie, jak wszystko rozkopane przeciez, to jest wyczyn godny sfilmowania, chociaz bardziej chyba w Top Gear

Zuzanka

Naprawdę, wynotowywałam sobie, czemu warto. Ale nuda całości przeważyła.

Skomentuj