Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

El Camino

Breaking Bad to jeden z lepszych seriali, jakie w życiu oglądałam. Aktorsko, scenariuszowo, fotograficznie dzieło sztuki, dopracowany do najmniejszego detalu. Jednocześnie jest to serial, którego nie chcę oglądać ponownie, patrzeć na zmieniającego się Waltera, na coraz bardziej wpadającego w otchłań Jessiego. Pustkę zapełnił mi oczywiście świetny Better Call Saul, który z sezonu na sezon kocham miłością coraz większą (chociaż - wiadomo - mogliby tak bohaterami nie poniewierać; tak, wiem, jak się historia skończy, ale mogę mieć nadzieję!). Nie czekałam więc aż tak na dziejącą się w Nowym Meksyku pełnometrażówkę, więc i się nie rozczarowałam z powodu dużych oczekiwań. To bardzo dobrze nakręcony film (hyperlapse! pejzaże! detal kontra szeroki plan! wnętrza i samochody!), aktorzy - jak w obu serialach - bezbłędni, tyle że to film zbędny. Przez dwie godziny Jessie, który odjechał z miejsca ostatniej potyczki Waltera White'a z systemem, ucieka policji, usiłuje odzyskać pieniądze, które mu zagrabili źli ludzie, żeby zniknąć i rozpocząć nowe życie. Nie dzieje się nic, czego nie można byłoby sobie wyobrazić samodzielnie po zakończeniu "BB" ("i odjechał w kierunku zachodzącego słońca"); owszem, nie ma tu złej sceny, jest trochę światła rzuconego na ostatnie dni Jessiego, mało obecnego w 5. sezonie, nieźle się całość ogląda, ale można nie, jak jest coś lepszego do obejrzenia.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 15, 2019

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj

« Ewa wzywa 07 16-18 - Jonathan Franzen - Korekty »

Skomentuj