Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Dmuchawce, latawce, wiatr

Na razie żyję z dnia na dzień. Z jednej strony to dobrze, bo każdy dzień to kolejny dzień Mai, podczas którego się rozwija, zmienia, rośnie i wdycha świat dookoła. Do niedawna, kiedy wiało, słyszałam w głowie, że wiatr dziewczętom podwiewał sukienki albo że So let it feel... Unreal. Teraz zwracam tylko uwagę, czy czapeczka zasłania małe uszka. Bez żalu.

Z drugiej strony - żyję w dwugodzinnych odstępach czasu - od karmienia do karmienia, co znacznie zawęża możliwości, jakie świat daje człowiekowi (zwłaszcza jesienią). Po uzyskaniu wolności od Babilonu mam duże ciśnienie na to, żeby nie rozmieniać się na drobne, ale jeszcze nie wymyśliłam waluty, w której mogłabym się zrealizować. Brakuje mi mobilności (tak, wiem, było robić prawo jazdy, jak człowiek miał wolne ręce) i stabilności. To drugie jest o tyle absurdalne, że właśnie tę quasi-stabilność mam - nie lubię, jak coś wykracza mi poza tę kruchą rutynę dnia, mimo że fajnie jest znaleźć się w mieście, zjeść śniadanie poza domem i zamienić kilka zdań z dorosłymi ludźmi. Muszę nauczyć się zmieścić z tym, co mam w głowie, w kawałkach czasu, które mam.

PS Ależ oczywiście, że to miauczenie małego kotka na płocie. Niestety, chwilowo nic lepszego nie mam.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 24, 2009

Link permanentny - Kategoria: Fotografia+ - Komentarzy: 6

« Stolik dla państwa? - Czemuż ach czemuż... »

Komentarze

Tores

Rzekłaś.

autumn

na poczatku żyje się z dnia na dzień, mam nadzieje że szybko znajdziesz wasz rytm i nagle zauważysz że z dzieckiem można (prawie) wszystko ;-)

ja żałuje, że z malutkim Kubusiem nie miałam odwagi na podróże, wyjazdy i sniadania w "Republice Róż".

Zuzanka

U mnie to nawet nie kwestia odwagi, ale nie lubię za bardzo sama, wolę z TŻ. A TŻ (nie)stety musi zarabiać.

Bazyl

A ja się boję zatrzymać, bo wtedy zobaczę, jak jest kiepsko. Chciałbym wyskoczyć z rutyny i nijakości, ale nie mam siły. Wciąga mnie ta... wegetacja jak czarna dziura :(

Zuzanka

Dlatego trzeba coś zrobić, żeby nie wciągała. Szkoda życia na wegetację.

Bazyl

Howgh, rzekłaś! Może przy okazji tegorocznych obietnic noworocznych coś da się wykrzesać. Wsiadłem na rower, może by w tym kierunku zrobił coś szalonego? Zobaczymy. Na razie poczytam sobie Waligórksiego :D

Skomentuj