Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Castle Rock (sezon 2)

I tak jak byłam zachwycona sezonem pierwszym, tak drugi mi zupełnie nie zażarł. Rzecz się dzieje po wydarzeniach poprzedniego sezonu (istotne), to samo miasteczko; przejeżdżająca przypadkie Annie Wilkes (znaczące) z nastoletnią córką Joy ulega wypadkowi. Muszą zostać do czasu naprawy auta. Ewidentnie uciekają przed kimś, widać, że to nie jest pierwsze rodeo Annie - ma zestaw fałszywych tablic rejestracyjnych, broń, dokumenty pielęgniarki i rozpoczyna pracę w kolejnych szpitalach, żeby pozyskać leki psychotropowe. Próbuje tego i tutaj, ale nie jest łatwo ukraść i zwiać, dodatkowo jej córka ma dość przemieszczania się i chce się zadomowić. Wynajmujący im mieszkanie lokalny gangster próbuje zastraszyć Annie, bo Joy widziała, jak szykuje się do przestępstwa, kończy martwy z łyżką do lodów w gardle. Annie go ukrywa na opuszczonej budowie nad starym cmentarzyskiem (oho), tyle że po jakimś czasie zaczyna go widywać. I tu wchodzi druga opowieść o zombie/porywaczach ciał sprzed 400 lat, którzy w ramach dziwnego kultu Anioła odradzają się i planują czystkę wśród niewiernych.

Wprawdzie niektórzy bohaterowie pierwszego sezonu pojawiają się i tutaj, ale nie ma inteligentnej zabawy w zgadywanki, jest tylko ordynarny gore. Są lepsze odcinki (ostatni podnosi poziom), są mocno takie sobie, ale całościowo mocno szwankuje spójne złączenie kilku różnych wątków (zaburzonej nastolatki z chorą psychicznie matką i ojcem-lekkoduchem; szemranego weterana, który adoptował dwójkę somalijskich dzieci i dwóch siostrzeńców; więzionego młodego człowieka z pierwszej części; kultu zła sprzed wieków; kobiety z przeszłością).

Poprzedni sezon.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 13, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj

« Michal Sýkora - To jeszcze nie koniec - Rugia Putbus i Lauterbach »

Skomentuj