Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Bułgarski student ucieka za granicę. Władze nic z tym nie robią, ale są czujne i słusznie, bo kilka lat później student przez pośrednika zaczyna szukać kontaktów ze starymi znajomymi. Dwóch wywiadowców zostaje wysłanych za wspomnianym pośrednikiem do Londynu, gdzie jeden z nich zostaje zdemaskowany. Drugi udaje się więc incognito do gniazda przestępców w Soho, do szajki niejakiego Drake’a. Wielokrotnie pobity i zaszantażowany zdjęciami przy zwłokach najpierw niesławnego studenta, potem kolejnego rzezimieszka, “zgadza się” na współpracę, która finalnie prowadzi do przemytu heroiny przez Bułgarię. Akcja jest dramatycznie niespójna i zagmatwana - boss jest psychopatą, skłóca wszystkich swoich współpracowników, zastępuje jedną kochankę inną, wszystkich straszy śmiercią z rąk niejakiego Marka, a do tego wszystkiego współpracuje z eks-agentem CIA, który nie jest wcale eks-agentem. Narrator teoretycznie jest cynicznym detektywem, ale naprawdę idzie tylko z prądem, a jego głównym celem nie jest bynajmniej aresztowanie Drake’a czy zablokowanie kanału przerzutowego, tylko absurdalne uniknięcie skandalu dyplomatycznego (“państwo socjalistyczne niszczy kapitalizm za pomocą narkotyków”).
Jak najdzie Was ochota, żeby przeczytać kryminał, dziejący się w egzotycznym kraju, to jednak poszukajcie czegoś innego. Większość akcji (poza epizodem w miejscowości letniskowej w Bułgarii) dzieje się w Londynie, ograniczonym początkowo do jednej zapyziałej uliczki, a pod koniec przejściem zdawkowo przez zabytki miasta. Są kluby nocne i równie zdawkowo opisana rozpusta pt. striptiz, a narrator zostaje pchnięty przez Drake’a w ramiona szansonistki, której nie udaje się podwójna gra i zamiast donosić na przystojnego (wiadomka) Bułgara, chodzi z nim do łóżka (oczywiście opisy są aluzyjne, wszak trzeba trzymać pion moralny w socjalizmie).
#17