Ciekawe. U mnie toczy się dyskusja o notatkach i myślowych dyktafonach :)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Mam dwa służbowe moleskiny (dwa, bo ubiegłoroczny ma jeszcze puste kartki i przecież można go używać) oraz jeden podróżny, a i tak - jak szewc niepewny swego rękodzieła - notuję wszystkie myśli w głowie. A potem, haha, ależ oczywiście, że zapominam.
Poza tym dzisiaj wyprało mnie z czegokolwiek. Więc i z notesem nie byłoby ze mnie pożytku.