7? A jak to przeliczyć na polskie rozmiary?
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Trochę padało, ale mimo to całkiem całkiem. TŻ wsiąkł w sklepie firmowym Virgin Records, ja w zasadzie mogłabym spędzić tydzień w pierwszym napotkanym spożywczaku. Uwielbiam kraj, w którym jest kilkadziesiąt rodzajów napojów gazowanych w puszkach, batoniki i inne słodycze ciągną się kilometrami, na straganie warzywniakowym leży kaktus systemu opuncja (już zapomniałam, jak się nazywa, ale przemiły latino ze sklepu powiedział, żeby "cook it". No to ugotuję), a w sklepiku "włóż w torebkę ulubione słodycze za jedyne $2.95 za uncję[1] jest kilkadziesiąt rodzajów jelly beans, poukładanych kolorami, o innych gummi-żelkach nie wspomniawszy.
[1] Na litość Bogini, kraj miar i wag wystruganych z ziemniaka. Na autostradzie odległości podają w ćwiartkach mil, monety to quartery i dime'y (oczywiście nie ma na nich cyfr, bo i po co), nie robiłam nawet podejść do ciuchów (spodnie z Abercrombia mają rozmiar 10), buty kupiłam w rozmiarze 7. W warzywniaku też wszystko na uncje.
Umieram po zjedzeniu 1/3 porcji "standard" naczos z fasolą, salsą i żółtym serem. Juan(?) zamówił wczoraj lody w pobliskiej restauracji, kelnerka przyniosła mu ociekający lodami i czekoladą puchar, który tak na oko starczyłby dla czterech dorosłych osób.
Udało mi się wysłać pocztówki, mimo że US Post ma skrzynki pocztowe prawie nieodróżnialne od koszy na śmieci. H., Twoją pocztówkę włożyłam w hotelową kopertę, mam nadzieję, że tym razem nie zarąbią u nas na sortowni.
San Francisco jest fajne. City z wieżowcami w klimacie Ghost Busters, dzielnica latino z knajpami i wyprzedażami śmieciastymi co drugi róg (plus oczywiście kupa fajnych sklepów typu Sketchers), górki-dołki, a dookoła całe tysiące ślicznych typowych szeregowców z wykuszami i pięterkiem, z których każdy jest inny, chociaż taki sam. Pomieszkałabym tutaj czas jakiś.
Jutro o 10:55 wylatuję United Airlines do Monachium, skąd już Lufthansą dolecę w poniedziałkowe południe do Poznania. Wychodzi, że nominalnie 25 godzin. Podobno w tę stronę jetlag jest znośniejszy.