Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Fanfik

7 lat temu przeczytałam pierwszy tom cyklu Natalii Osińskiej o Tosi, która odkryła, że znacznie lepiej czuje się jako Daniel. Nie ukrywam pewnego podekscytowania tym, że na Netflixie od wczoraj można obejrzeć ekranizację. W skrócie - idźcie oglądać, nie czytajcie drugiej części notki, to naprawdę świetnie zrealizowana, doskonale zagrana przez fantastycznych młodych ludzi historia o transpłciowości, rodzinie, przyjaźni, zrozumieniu, odkrywaniu siebie i byciu w grupie, która cię rozumie. Ciekawa ścieżka muzyczna, dużo koloru.

Już obejrzałaś? Nie? To wróć, jak obejrzysz, no naprawdę. Bo teraz chciałam podsumować to, co mi się w ekranizacji nie podobało. Książka rozgrywała kilka kontrastów między ubieraną w różowości blondyneczką Tosią z rozczochranym Tośkiem w bluzie i spodniach, film w ogóle tego nie pokazał. Naprawdę w 2023 nie ma kompletnie żadnej różnicy, czy osoba ma zabawny t-shirt i kolorową kamizelkę i pomalowane paznokcie czy makijaż (Konrad tak samo chodził z czarnym lakierem i eyelinerem), czy bardziej luzacko nosi bluzę i bojówki i ma krótsze włosy. Zniknęła ciekawa dynamika w Tośkowym domu, gdzie wiecznie nieobecny, wiecznie spięty, rygorystyczny Marcin (czemu w filmie to taki boomer, toć aktor jest 10 lat młodszy ode mnie!) był równoważony przez kobiecą, nadopiekuńczą, ale też i dociekliwą ciotkę Idalię. Świat domowy i świat szkolny w ogóle się nie przecinają, uporządkowany, pomocny i zaradny Leon nie pojawia się w tym ekosystemie w filmie poza jedną sceną, a w książce był mocnym kontrapunktem dla rozsypanego i wiecznie histeryzującego Tośka. Nie pastwię się już nad zamianą Poznania na Warszawę czy szkoły publicznej na posh szkołę prywatną (i serio w szkole prywatnej nauczycielka gnoi uczennicę za to, że jest ładna i ma makijaż?), ale loft Leona, który uciekł z domu i ledwo utrzymuje się z korepetycji (tu ich nie daje, bo nieustająco chodzi na imprezy)?! guacamole, którym chce częstować Tośka niedługo po szyderze, że kupuje na promocji?! To psuje cały suspens, ujawniany kawałkami w kolejnych tomach, gdzie Leon okazuje się mieć też mroczną tajemnicę. Smutno mi, bo materiał wejściowy naprawdę miał ręce i nogi, była zgrabna historia z tajemnicami, życiem szkolnym, stopniowym docieraniem się wszystkich bohaterów w nowej rzeczywistości i dojściem do stabilnego momentu. Film w zasadzie nie ma fabuły - Tosia pożycza ciuchy od Leona, jest jej w nich lepiej, dociera do niej, że nie jest dziewczyną, po drobnych perturbacjach i jednej bijatyce na stołówce klasa ją akceptuje, po kolejnych akceptuje ją ojciec, a i Leon nie traktuje już Tośka jako przykrywki.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 18, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


The Night Manager

2013, zamieszki w Egipcie. Były żołnierz, Jonathan Pine (Hiddleston) pracuje w ekskluzywnym hotelu w Kairze jako tytułowy nocny recepcjonista. Dyskretnie rozwiąże każdy problem gości, dostarczy do pokoju, przekaże informację czy skseruje dokumenty. Właśnie z taką prośbą zgłasza się do niego Sophie, kochanka lokalnego biznesmena; podtekst jest taki, że dokumenty dotyczą zakupu uzbrojenia, które niepokoje na ulicach może przekształcić w regularną wojnę. Czemu Sophie wybrała akurat pracownika hotelu - nie mam pojęcia, ale Jonathan po krótkim tentegowaniu w głowie przekazuje kopie brytyjskiemu wywiadowi. Brytyjski wywiad chętnie dokumenty łyka, ale jest przeciek i Sophie zostaje najpierw pobita, potem - kiedy już z Jonathanem uciekną, zakochają w sobie i on jej obieca ratunek, a wywiad się wypnie - zamordowana. Jonathan dowiaduje się, że za morderstwem stoi nietykalny handlarz bronią, Dickie Roper (Laurie). Dwa lata później, inny hotel, Roper wchodzi ze swoją ekipą do hotelu, cały na biało, nie rozpoznaje pracownika hotelu, ale ten doskonale go zapamiętał. To rozpoczyna skomplikowaną operację, sponsorowaną przez bardzo samodzielną pracowniczkę wywiadu Angelę Burr (Colman), mającą na celu wprowadzenie Jonathana do grona współpracowników Ropera i uzyskanie dowodów na handel bronią oraz ludobójstwo.

To jest typowy le Carré - finta w fincie, każdy może być zdrajcą, nie można ufać nawet najbliższym współpracownikom. Jonathan Pine to taki James Bond - doskonale wyszkolony, nadludzko sprawny, nie waha się pobić ani zabić, ma szelmowski uśmiech i panny lecą na niego jak pszczoły do nektaru, również z wzajemnością, co czasem oczywiście zagęszcza atmosferę. Roper to z kolei uroczy, zabawny złol nad złole, z równie ujmującym uśmiechem bawi się z synkiem, a chwilę potem bije kochankę, każe zastrzelić niewygodnego świadka albo sprzedaje sarin temu, kto zapłaci wystarczająco. Ogląda się bardzo dobrze, jak już się zawiesi niewiarę na kolku, bo taka konwencja. Aktorzy z wyższej półki, wszystko świetnie zagrane, do tego w tle piękne pejzaże, bo akcja przechodzi z Kairu przez Szwajcarię i Majorkę do Maroka i Stambułu.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 16, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Wellmania

Liv (znana również z Instagrama Celeste Barber) jest znaną ekspertką kulinarną, uwielbia dobrze zjeść, wypić i ogólnie nie stroni od zabawy. Czeka na angaż do prestiżowego programu telewizyjnego, gdzie ma zostać jurorką w konkursie. Spontanicznie decyduje się polecieć do rodzinnej Australii na 40. urodziny swojej najlepszej przyjaciółki Amy, gdzie od razu staje się gwiazdą imprezy, niekoniecznie w najlepszym tego słowa znaczeniu. Gdy skacowana i mocno zużyta pojawia się w rodzinnym domu, jej matka i brat po powitaniu jakoś nie skaczą z radości, zwłaszcza że Liv wymawia się nadmiarem pracy z uczestnictwa w ślubie brata i planuje następnego dnia wracać do Nowego Jorku. Tyle że ktoś na plaży kradnie jej torbę z dokumentami, a przy próbie wyrobienia nowych dokumentów mdleje i uderza się w głowę, przez co nadczynny (i nieco zirytowany jej luzactwem) urzędnik kieruje ją na badanie lekarskie, odmawiając wydania pozwolenia do czasu potwierdzenia, że jest zdrowa. Tyle że nie jest, lata imprezowania, alkoholu, narkotyków, przejadania się i nieregularna aktywność fizyczna wyszły w postaci mocno niekorzystnych wyników. Zdeterminowana Liv próbuje więc w krótkim czasie odzyskać formę za pomocą intensywnego treningu na siłowni, w której pracuje jej brat, chwyta się też różnych form “wellnessu”, żeby spotęgować efekt. Jest to serial komediowy, to, co następuje, można opisać tagiem #nieustającepasmosukcesów - z formą idzie jej słabo, facet, który wpadł jej w oko, okazuje się być na odwyku zarówno od alkoholu, jak i od seksu, a przy próbie napisania artykułu o swoich przygodach niszczy też wieloletnią przyjaźń z Amy.

I jakby serial był utrzymany w takim klimatach, byłby nieznośny - Liv jest żenująca, głupawa, nielogiczna, nie uczy się na błędach i zmierza prostą ścieżką do samozniszczenia. Na szczęście po prawie że slapstikowych scenach zaczynają pojawiać się poważniejsze wątki: trauma z przeszłości i rodzinne tajemnice. Dla kilku bardziej serio momentów (i sceny tańca na weselu) warto się przebić przez nieco niezbilansowane pierwsze pół sezonu, gdzie osoba Liv jest zwyczajnie niebezpieczna dla otoczenia, roszczeniowa i egoistyczna. Jak nie lubię oceniać, to dałabym tu 6/10.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 11, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


As We See It

W tzw. domu przejściowym mieszka trójka młodych dorosłych w spektrum autyzmu - Jack, Violet i Harrison, opiekuje się nimi Mandy, która planuje studiowanie neurologii, żeby lepiej zrozumieć swoich podopiecznych. Każdy z nich jest inny - Jack jest tzw. wysokofunkcjonującym, super inteligentnym programistą, któremu jednak brak empatii i umiejętności społecznych, przez co trudno mu znaleźć i utrzymać pracę mimo twardych umiejętności technicznych, nie wspominając o tym, żeby z kimkolwiek się zaprzyjaźnił. Sytuacja się komplikuje, bo jego ojciec, właśnie dostał diagnozę agresywnego nowotworu i zależy mu, żeby syn był w stanie sam funkcjonować bez jego wsparcia. Violet nie ma wbudowanych żadnych hamulców w wyrażaniu swoich spontanicznych przemyśleń oraz błyskawicznie angażuje się uczuciowo z ludźmi pierwszy raz widzianymi na oczy, co nieco utrudnia jej pracę za ladą w fastfoodzie. Jej brat ogranicza jej dostęp do portali randkowych, co Violet odbiera jako opresję i reaguje furią, mimo że jego celem jest uchronienie jej przed byciem obiektem nadużycia, również seksualnego. Wreszcie Harrison, wycofany i chorobliwie otyły, boi się opuszczać swój pokój i rozmawiać z ludźmi; jego rodzice wynajęli mieszkanie i zatrudnili Mandy, żeby syn przezwyciężył swoje fobie i potrafił egzystować chociaż z minimalną samodzielnością. Dodatkowo Mandy rozważa przeprowadzkę na drugi koniec Stanów, bo ma opcję na prestiżowy staż, co burzy dotychczasową stabilizację.

Mam mieszane uczucia co do tego serialu. Z jednej strony to ważne, żeby pokazywać, jak wygląda świat z perspektywy osób neuroatypowych, jak trudne jest dla nich dostosowanie się do tysięcy niezrozumiałych zasad współżycia społecznego i jakie wyzwania stoją przed rodzinami takich osób, bo wypuszczenie dzieci w świat nie jest tak łatwe jak osób neurotypowych. Nie ma wiele opcji - albo dziecko zostaje pod opieką rodzica/opiekuna, co oznacza brak planu B, kiedy rodzica/finansowania zabraknie; albo wychodzi ze strefy komfortu i dostosowuje się do wymagań społecznych; albo trafia do zamkniętej placówki i jest traktowane jak osoba ubezwłasnowolniona. Z drugiej, serial pokazuje sytuacje ekstremalne, w których czasem już za późno na zsocjalizowanie bohaterów, jest też do bólu amerykański. Na pewno nie jest to temat lekki i przyjemny, zwłaszcza dla rodziców dziecka nawet minimalnie w spektrum.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 8, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Wszyscy wiedzą (Todos lo saben)

Hiszpańskie wesele w małym miasteczku. Z Argentyny przyjeżdża ciotka Laura (Cruz), siostra matki panny młodej, przywozi nastoletnią córkę i kilkuletniego synka, nie dociera jednak zamożny mąż Laury, Alexander. Zjeżdża się też spora rodzina z okolicy, sąsiedzi i znajomi. Wszyscy znają wszystkich. Laura spotyka się ze swoim dawnym chłopakiem (Paco), jej córka zwraca uwagę na kuzyna Paco, jej równolatka. I kiedy już widz spodziewa się, że będą jakieś romantyczne komplikacje, wesele przerywa burza, awaria prądu (na szczęście zaradzono temu generatorem od Paco), wreszcie okazuje się, że zniknęła córka Laury, która źle się poczuła i poszła się wcześnie położyć. Matka początkowo podejrzewa kiepski żart, ale na łóżku córki znajduje wycinki sprzed lat dotyczące porwania zakończonego śmiercią dziecka, a potem w sms-ie od porywaczy dostaje żądanie 300 tys. euro. Panika, wszyscy się miotają, szukają śladów, wreszcie zaczynają wychodzić wieloletnie animozje - rodzina ma za złe, że niegdyś zakochana w Paco Laura sprzedała mu przed laty nieurodzajną ziemię, na której ma teraz piękną winnicę, patriarcha rodu nienawidzi robotników sezonowych w winnicy, w samej rodzinie są konflikty, a dodatkowo żona Paco wścieka się, że ten tak się angażuje w sprawę zaginięcia. Laura też przestaje być ukochaną córką i siostrą, kiedy okazuje się, że jej mąż zbankrutował i nie mają pieniędzy na okup (ani na wsparcie rodziny).

Nie oczekiwałam aż takiej dramy i wiwisekcji mitu szczęśliwej rodziny wielopokoleniowej. Kontrast sielskości małego miasteczka i pięknie ubranych weselnych gości ze złamanymi ludźmi, których dotknęła tragedia, jest brutalny. Finał, mimo że nikt nie ginie, nie daje też katharsis.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 29, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


The Father

Anne (Colman) wraca do domu, otwiera drzwi, anonsuje powrót, przechodzi z pustego pokoju do pokoju, wreszcie znajduje starego ojca Anthony’ego (Hopkins), słuchającego muzyki w słuchawkach. Dzień jak co dzień, co na kolację, tato, chcę z tobą porozmawiać o zajściu z opiekunką i o moim wyjeździe do Paryża. Kolejny dzień, Anne wraca z zakupami, ojciec wychodzi jej naprzeciw, ale Anne jest inną osobą, której ojciec nie poznaje. W domu pojawia się dziwny mężczyzna, który twierdzi, że jej mężem jego córki, tyle że córka nie ma męża, rozwiodła się lata temu, poza tym jej mąż miał na imię James, a to jest Paul. Kolacja z kurczakiem, ale ojciec jest ciągle w piżamie, przecież jest dopiero rano. Ojciec budzi się w nocy, mieszkanie wygląda zupełnie inaczej, brakuje obrazu namalowanego przez jego młodszą córkę. Brzmi przerażająco, ktoś miesza w głowie starszego pana, to wszystko po to, żeby przejąć jego piękne mieszkanie, poza tym opiekunka ukradła mu zegarek, dlatego ją zwyzywał, wyrzucił i zagroził. Anne wraca z zakupami, mąż odbiera od niej kurczaka na obiad, nowa opiekunka, która wygląda jak druga córka, ale czemu druga córka nie przychodzi od tak dawna… Im dalej w wydarzenia, tym łatwiej się domyślić, mimo zrywanej i achronologicznej jak w “Memento” narracji, że to wszystko miesza się w głowie Anthony’ego, który choruje na demencję.

To jeden z bardziej przerażających, emocjonalnych filmów, jakie ostatnio widziałam. Demencja to mój największy strach przed starością, kiedy własny mózg staje się największym wrogiem, zamazując granicę między rzeczywistością i koszmarem, moje najgorsze wspomnienia z miesięcy odchodzenia bliskiej osoby. Film nieustająco zmienia perspektywę z Anne na Anthony’ego i odwrotnie, widać frustrację obojga. Anthony jest nieustająco zaskakiwany, przestraszony zmianami, nie wie, czy osoba, z którą rozmawia, to rzeczywiście Anne, James czy opiekunka, czy to jego dom, czy dom jego córki, a może w ogóle placówka opiekuńcza. Anne jest sfrustrowana, bo to na nią spada obowiązek i decyzja, jak zapewnić ojcu najlepszą opiekę oraz jest przerażona, jak bardzo choroba zmienia jej ojca. Podejrzewam, że może to nie być coś dla ludzi, którzy na co dzień borykają się z taką sytuacją; samo oglądanie było frustrujące na tyle, że próbowałam szukać drugiego dna, że to rzeczywiście thriller, że na końcu dostanę obiektywną relację, co się naprawdę wydarzyło (spoiler alert: nie). Nie wiem, czy chcę obejrzeć ponownie, ale to bardzo dobry kawałek kina, świetnie zagrany.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 27, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1