Więcej o
Oglądam
Bez zachwytu. Przyzwoity scenariusz, dobra animacja, trochę dowcipów, niezły soundtrack, ale w zasadzie nie ma wiele, co by sprawiało, że film warto obejrzeć po raz drugi. Mam wrażenie, że dobry dubbing dołożyłby tekściarskość do filmu, przez co można by go bardziej zapamiętać.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Mimo obaw co do Sandry Oh-My-God Bullock, całkiem niezły thriller. Zorganizowany na podobnej zasadzie co "Julia i Julia" - bohaterka dowiaduje się, że jej mąż zginął w wypadku, a następnego dnia budzi się obok męża, który jest w całkiem dobrej formie. Po kilku takich przemieszanych dniach orientuje się, że przeżywa dni nie po kolei. Jak się łatwo domyślić, Sandra usiłuje zmienić rzeczywistość tak, by oszczędzić męża mimo tego, czego dowiaduje się po pogrzebie. Stosunkowo mało bullshitów, całość składna, nie kupuję tylko zakończenia. Doskonała, choć krótka rola Abruzziego.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 19, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Ok, Kill Bill/Jackie Brown/Pulp fiction/Wściekłe psy czy co tam jeszcze to to nie jest. Ale cóż za przezacny film o niczym! Dużo stukania samochodem o samochód, krew (sporo), porcja s.e.k.sownych panienek, seria kobiecych rozmów o życiu (ze szczególnym uwzględnieniem życia erotycznego), prze-ślicz-ny Kurt Russell z bliznami, szeryf i jego Syn Numer Jeden z Kill Billa. Jak na film totalnie bez akcji, nie nuży (są takie z akcją, że siedzę i zerknam na wyświetlacz komórki, czy daleko jeszcze, papo Smerfie), acz z młodzieżą to ja jednak bym do kina nie poszła. W przeciwieństwie do Kill Billa, tutaj przemoc i śmierć jest realna i mało fajna, nie jest ubrana w sztafaż komiksowy, w tym momencie nie ma już mrugnięcia okiem (trochę szkoda).
PS Szanowni dystrybutorzy, pomysł pt. "Potniemy na dwie części, drugą dostaniecie jesienią" możecie sobie wetknąć między pośladki. Fękjuwerymacz.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 22, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 6
Tak - nie czekając na sezon drugi do września można obejrzeć je dziś. HDTV się kłania. Nicey.
EDIT: Zaciekawiło mnie, skąd nagłe pojawienie się tych odcinków, skoro sezon miał się zacząć dopiero pod koniec września (i to w jakości DVD). Wyjaśnienie jest proste - "leaked to the internet".
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 19, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 3
No nie mogłam odpuścić. Jedna z lepszych komedii w tym roku (pomijając Testosteron, ale to inna klasa, bo tam nie było o komputerach). Obśmiałam się jak norka. Mnóstwo smaczków - a to tekstu Willisa po każdorazowym zebraniu w paszczę, a to sztuczki hakerskie, zakończone spektakularnym skopiowaniem nieledwie całego internetu na analog pendrajwa, a to Kevin Smith w roli super hakera, mieszkającego w norze u latin mamuśki. Bedgaje mają McIntoshe, hakerzy (po obu stronach) - najchętniej Alienware. Sposób na zabicie hakera to podłączenie mu bomby pod klawisz Delete (sic!). I świetny F-35, który prawie że umie stanąć na ogonie i zamerdać skrzydłami.
Gorąco współczuję wszystkim, którzy usiłują znaleźć realizm w takich filmach i jojczą, że uch-och, 110 milionów wydali na to, ze jest nierealnie. Ma być nierealnie, wybuchowo, śmiesznie i z rozbłyskami ognia. Królowa była zachwycona.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 15, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Kupiłam DVD z 1. sezonem "My Name Is Earl" (no, jakiś czas temu, przy okazji pobytu w paśniku z DVD, czyli w Stanach). I zostałam nagrodzona, bo a) mogłam sobie po skończeniu się sezonu na seriale odświeżyć cały sezon, b) na DVD znalazłam alternatywny odcinek pilotowy pt. "Bad Karma". Opowiada on historię tego, jak wyglądałoby życie Earla, gdyby nie obejrzał programu o karmie, a trafił na odcinek "Family Guya" o zemście. Od razy zdradzę, że odcinek kończy się źle, bo karma jednak działa i jak ktoś robi same złe rzeczy (ogolenie głów Joy i Crab Mana, porysowanie samochodów czy zniszczenie kolekcji figurek rodziców znajomego-geja), to też nic dobrego mu się nie przytrafi. Oczywiście odcinek warto bardzo, albowiem zawiera Jasona Lee w roli męskiej prostytutki, Randy'ego z wąsami, promującego swój show "My Name Is Randy" i parę innych smaczków.
Za to lubię niektóre DVD - wycięte sceny, goofsy i alternatywne zakończenia. Nienawidzę i czuję się oszukana, gdy oprócz płytki legalnie i za niewąskie pieniądze kupione pudełko nie zawiera nic albo zawiera pretekstową jednostronnie zadrukowaną karteczkę ze stroną tytułową (nie wspominając o kijowym tłumaczeniu z ortografami).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 7