Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Moje miasto

Kawałki Poznania, odcinek 7

Kilka lat temu bywałam na Jeżycach codziennie, dowożąc lub przywożąc córkę z placówki edukacyjnej. Korzystając z wolnych chwil, zbierałam obrazki jeżyckich ulic w Projekcie Jeżyce, który sławy mi nie przyniósł, ale sprawił przyjemność spacerami. Teraz - z braku stacjonarnej szkoły - bywam raz w tygodniu, dowożąc młodzież na zajęcia dodatkowe; mam godzinę na zakupy w Lidlu i krótki spacer. Zaglądam w bramy, wchodzę na klatki schodowe, patrzę w niebo i na murale, zwłaszcza co jakiś czas odświeżaną reklamę seriali z Netflixa. Gdzieś jeszcze miałam listę ulic, których zabrakło mi do skończenia projektu kilka lat temu, a i na tych prezentowanych już na blogu się mnóstwo pozmieniało. W galerii znajdziecie wybór z ostatnich kilku tygodni.

W tym tygodniu kręciłam się po Kochanowskiego, próbując wślizgnąć na pewne nietypowe podwórko (nie udało się). Wtem mija mnie dwóch młodych ludzi, jeden rzuca "Proszę pani, a w sklepie są lodu Ekipa!". I tak się zastanawiam, czy chcieli się podzielić radością, czy to jednak była zaawansowana szydera. Dajcie znać w komentarzach, łapka w górę.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 7, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce - Tag: murale - Komentarzy: 3


Kawałki Poznania, odcinek 6

Co roku jak kania dżdżu (zawsze się zastanawiałam, czy chodzi o ptaka, czy o grzyb oraz po co temu ptaku deszcz) wyglądam za zmianą czasu. Żeby dzień był dłuższy, żeby było dłużej jasno i żeby dziewczynce wolno było na spacer po pracy. I żeby na gołe nogi, bo wtedy znacznie przyjemniej w mieście. I jak rok ZOZO zablokował wszystkich w kwietniu w domu, tak rok ZOZI nie, ale za to pogoda od miesiąca jest - oględnie mówiąc - do niczego. Albo pada i ciemno jak w tej chwili, doskonały pierwszy dzień maja, albo zimno, ale to tak zimno, że tulipany od dwóch tygodni mam w pączkach. Serio, to nie jest zabawne. W ogóle. Na pocieszenie (własne) trochę kontrastów między starym - Ostrowem Tumskim a nowym - nieco graffiti, symulacja przebiegu murów palatium z bladozielonego szkła oraz Rzeźba Piastowska w kształcie dawnych murów obronnych Poznania. Za 12 dni mam umówioną pierwszą dawkę szczepionki, a niedługo później będzie można bez maseczek na świeżym powietrzu.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 1, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tagi: ostrow-tumski, murale, srodka - Komentarzy: 5


O zającach, ponownie

2019. Stada błyszczących czarno-białych zajączków.

2020. Zające wyroiły w Starym Browarze dzień po ogłoszeniu “miękkiego” lockdownu szkół. Mszyste zielone, obsadzone żywymi żonkilami, owsem i hiacyntami, marniały bez ludzkich spojrzeń. Kiedy po miesiącu wróciłam do biura, żeby zabrać część rzeczy, które zostawiłam, bo “testowy dzień zdalny” miał się odbyć tylko 13 marca, ekipa porządkowa właśnie usuwała zwiędnięte rośliny. Tak jak ignorowałam wcześniejszą sprzedaż zająców, rozczarowana idiotycznymi zasadami (kilometrowe kolejki, ograniczona liczba dostępnych, ludzie kupujący po kilka-kilkanaście do dalszej sprzedaży), tak w ramach pocieszania się w lockdownie kupiłam zielonego zająca zdalnie bez żadnych problemów.

2021. Zające pojawiły się w czasie chwilowej odwilży pandemicznej, kiedy sklepy w Starym Browarze były otwarte (nie bój, nie bój, chyba tydzień później już były zamknięte); klasyczne fioletowe, mszyste zielone i minimalistyczne szare z “cementową” fakturą. Niestety, dział handlowy Starego Browaru wrócił do poprzednich metod sprzedaży, gdzie partia zająców pojawiała się do kupienia o 9:00, a o 9:05 już nie było niczego dostępnego. Wiem z obserwacji grup na FB, nie że chciałam kupować kolejnego do kolekcji. Nie neguję, że jak wrócą złote, to zamacham portfelem, bo czemu by nie.

GALERIA ZDJĘĆ oraz zające w poprzednich latach.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 29, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: stary-browar - Skomentuj


O płynnym przejściu

11 marca 2020. Szkoły w Poznaniu ogłosiły “naukę zdalną” przez najbliższe dwa tygodnie. 13 marca. Moja firma testowo wysłała wszystkich na home office, z którego to trybu już nie wróciłam. Co się przez ten rok zmieniło? Na zmianę noszę dwie pary dresów, poza letnimi sukienkami, a i to głównie w dni wolne, nie dotykałam większości szafy. Spuśćmy zasłonę milczenia na zakupy odzieżowe, które jednak robiłam mimo wyraźnych przesłanek, że nie są konieczne. O wiele mniej wychodzę z domu, przez co a) wróciły wszystkie, zgubione w 2019, kilogramy, b) nie bywam przypadkowo w różnych miejscach w mieście. W obu przypadkach ogromna szkoda, bo nie lubię kilogramów, a miasto lubię bardzo. Nie mam potrzeby bywania w galeriach handlowych, wcześniej - mimo że nie spędzałam w nich dużo czasu - jakoś tak mimochodem zaglądałam tu i ówdzie, zwłaszcza że pracowałam tuż przy Starym Browarze. Tryb zakupowy zmienił mi się znacznie, głównie za sprawą rozczarowania pobliskim Lidlem, gdzie od początku pandemii zakupy stały się loterią - albo nie było towaru, albo pod sklepem stała kolejka na godzinę czekania; teraz jest lepiej, ale rozczarowanie pozostało, więc raz na jakiś czas delikatesy “Arturo” w Luboniu albo, rzadziej, Selgros. Praca z domu ma zalety, bo między łóżkiem a biurkiem nie sposób się spóźnić, ale ma i spore wady, które muszę kompensować dodatkowym wysiłkiem i stresem; nie będę nad tym elaborować. Remote learning nie ma zalet, kropka. No i po tym roku przestałam się bać (też tak miałyście, że w kwietniu, mijając ludzi na ulicy, mimowolnie wstrzymywałyście oddech?), przechodząc w stan rezygnacji. Tak, do dziś udało mi się nie zachorować, tak, jutro mogę się przypadkiem zarazić. Nie zmieniło się to, że bardzo pragnę powrotu normalności, mobilności, sprawczości i panowania nad moim mikrokosmosem. I szczepionkę poproszę, na cito.

Ten przydługi wstęp miał wyjaśnić, czemu pokazuję tu ciągle te same miejsca (poza tym, że są urocze, tak jak tutaj z przepięknym błękitem nadtopionego lodu na stawach). Ano dlatego że nigdzie nie wyjeżdżam. Ciągle liczę, że uda mi się zobaczyć coś innego niż okolice Poznania w majowy weekend, ale patrząc na liczby zachorowań, coś czuję, że nic się nie zmieni przez półtora miesiąca.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 14, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: szachty - Komentarzy: 4


O tym, że na sanki

[24.01 / 14.02]

Ferie zimowe w tym roku, oględnie mówić, były niespecjalnie emocjonujące - wszystko zamknięte, więc odpadły półkolonie i atrakcje wyjazdowe (niestety, nie jestem ministrą ani przedsiębiorcą na wyjeździe służbowym), nie było śniegu, za to było zimno i szaro, a połączenie z przerwą świąteczną dało efekt mocno demotywujący. Śnieg pojawił się oczywiście wtedy, kiedy ferie w Wielkopolsce planowane były oryginalnie, natura miała niezaktualizowany kalendarz. W tym roku mimo niesprzyjającego timingu zaliczyłam sanki kilka razy - w świeżo otwartym Parku Drwęskich i na torze saneczkowym na Cytadeli. Tor saneczkowy cud, miód i orzeszki, TŻ zjechał i potem kwadrans wchodził z powrotem, tak niosło.

Ale tak naprawdę to chciałam pokazać zimową Cytadelę w słońcu i bez słońca. W słońcu lepiej.

Bez słonka też może być pięknie, ale jednak mrrrocznie. Niedzielna szkółka dla blabladorów Ze słonkiem

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 11, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: cytadela - Skomentuj


Every move you make

W roku ZOZO przemykałam się ulicami, a Pan Peryskop mnie obserwował z murów. W roku ZOZI będzie obserwował też z wysokości gzymsów kamienic, bo - jak Wrocław krasnale, a Zielona Góra bachuski - tak Poznań ma kilkanaście figurek rozsianych po mieście. Można szukać z dzieckiem w ramach gry miejskiej. Znalazłam kilkanaście, niektóre można znaleźć w galerii. Jak chcecie listę lokalizacji - dajcie znać w komentarzach, jak to mawiają jutuberzy.

A ponieważ z wychodzeniem jest, jak jest - noszę maseczkę, ale nienawidzę, bo mi parują okulary, kupiłam sobie sztukę na wynos. Wiem, w pandemii nie jest to pewnie wydatek niezbędny, ale jeśli mogę wspomóc artystę w ciężkich czasach, to czemu by nie. Uwielbiam monochromatyczne kolory i mocną kreskę Noriakiego, aktualnie obraz robi czasem za tło podczas służbowych telekonferencji, ale niebawem znajdzie się na docelowej ścianie.

GALERIA ZDJĘĆ oraz zdjęcia z 2019.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 5, 2021

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Tag: murale - Komentarzy: 3