Więcej o
                                    Fotografia+
                            
                                                                            
                    
                
                
                                Wyjątkowo trudno było mi usiąść do tej notki - dzień po powrocie z Berlina w mediach zawrzało, bo właśnie w Berlinie szaleniec wjechał w tłum takich jak ja, zwykłych ludzi, którzy z dzieckiem przyszli na karuzelę, popatrzeć na świąteczne stragany, wypić kubek grzanego wina czy zjeść garść gorących kasztanów i currywursta. Wprawdzie nie byłam akurat na tym jarmarku (ale dwa lata temu, razem z moją H. i owszem), a w momencie samego wypadku 250 km dalej, ale i tak poczułam, że to za blisko. Nie chcę rozważać konsekwencji takich akcji na szerszym poziomie ani uderzać w alarmistyczne tony, ale trudno mi teraz radośnie pisać o mieście pełnym świateł widocznym z diabelskiego młyna, złoceniach pałacu Charlottenburg, spacerze z prawdziwym robotem po Muzeum Techniki czy wacie cukrowej na jarmarku. Współczuję ludziom, którzy stracili bliskich, ale też smutno mi, bo tym trudniej będzie tym, którzy uciekają przed wojną, biedą i śmiercią do zasobnej Europy, znaleźć w niej miejsce. 
 
 
 

Jarmark przy Gendarmenmarkt

 
 

 
Muzeum Techniki, robot ma na imię Tim (EN/DE)
 
 
 
 
 
 
Pałac Charlottenburg
Adresy: 
Pałac Charlottenburg - Spandauer Damm 10-24.
Muzeum Techniki i Spectrum - Möckernstraße 26/Trebbiner Straße 9
Gendarmenmarkt - przy pl. Gendarmenmarkt
GALERIA ZDJEĆ.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Monday December 19, 2016
    Link permanentny -
                    
                    Tagi:
                
                    berlin,                     niemcy                 -             
                    Kategorie:
                
                    Listy spod róży,                     Fotografia+                    
            - Skomentuj
            
                            
            
                    
                
                
                                Właściwie to trochę żałuję, że nie poszliśmy do Chimery, tylko do Ceskiej Hospody. 
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Monday September 27, 2010
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Fotografia+,                     Moje miasto                    
            - Komentarzy: 6
            
                            
            
                    
                
                
                                Brakowało mi takiego poranka od dawna. Żeby wstać, wykąpać się, przejrzeć pobieżnie pocztę i RSS-y, zrobić makijaż, powybrzydzać nad bluzką i dopiero zobaczyć, że reszta domowników życzy sobie zacząć dzień. Potem słońce, kawa z "Merkurego" wprawdzie na wynos, ale gorąca i smaczna, trochę pochwał, zakupy na Rynku Jeżyckim i smaczny cytat, prawie jak z "Madagaskaru 2":
"- Szanowny panie - przemówił - (...) ponieważ konieczność podejmowania decyzji zawsze mnie przeraża (...), pragniemy zdać się od tej chwili na pana i podporządkować się pańskiej woli. Obieramy pana naszym wodzem.
Filimario wzruszył się.
- Doskonale - powiedział bardzo zadowolony. Zawsze lepiej popełniać omyłki pod rozkazami jednego człowieka, bez dyskusji, niż żeby każdy mylił się na własną rękę, tracąc czas i energię na puste słowa.
Wiecie, skąd to?
 
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday September 22, 2010
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Z głowy, czyli z niczego,                     Fotografia+                    
            - Komentarzy: 3
            
                            
            
                    
                
                
                                A przecież była i rodzina, i tort, i prezenty. Świeczkę (zastępczą, bo właściwej zapomnieliśmy zabrać z domu) wprawdzie zdmuchnęłam ja, ale życzenie dla Maja było i ma się spełnić. 
 
(Zdjęcie: Jesienny)
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday September  7, 2010
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    B is for Birthday,                     Maja,                     Fotografia+                    
            - Komentarzy: 6
            
                            
            
                    
                
                
                                O 2:53. Neonatolog powiedział, że miauczy jak mały kotek. 
 
Jakoś to tak minęło. Sama się dziwię, że już.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday August 26, 2010
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    B is for Birthday,                     Maja,                     Fotografia+                    
            - Komentarzy: 7
            
                            
            
                    
                
                
                                Nie poszliśmy do pracy.
Wysłałam e-mail z informacją, że wdrożenie planowane na dziś muszę przesunąć na następny dzień.
Pojechaliśmy kupić nową pralkę.
Sprzątałam. Chyba myłam podłogę w łazience.
Wieczorem spotkaliśmy się z B. i poszliśmy do kina na "Butelki zwrotne". 
 
Szukałam tego dnia zajęć, żeby nie myśleć.
Kiedy myślałam, zaczynałam płakać.
Dwa lata temu 8 kwietnia odszedł kot czarny. Mimo że mam inne koty, nie przestaje mi go brakować.
                
        Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday April  8, 2010
    Link permanentny -
                    
                    Kategorie:
                
                    Koty,                     Fotografia+                    
            - Komentarzy: 1