Match Point (Wszystko gra)
To chyba pierwszy Woody Allen, który mi się nie podobał. Nie miał nic z Woody'ego Allena, ani tekstów, ani dylematów, ani postaci. Kiepscy aktorzy (seksbomba Johanssen, mhar har har), akcja ani nie trzymała w napięciu, ani nie nudziła, ot, przeciętna obyczajówka z jednym ciut komediowym momentem (morderstwo). Psychologicznie nic mi nie pasowało. I opera oraz banda pretensjonalnych angielskich bubków. Tyle że ładny Londyn i ładne wnętrza z książkami. Ale zdecydowanie wolę filmy o nowojorskich Żydach.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 1, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 2
« Gruzini
-
Edmund Nizurski - Przystań Eskulapa »