Wielkopolska w weekend - Koszuty - Szlachcin - Winna Góra - Środa Wielkopolska
[7.10.2017]
Dzień miał być słoneczny i piękny, złota polska jesień w październiku, a wyszło jak zwykle - kilka minut słońca, chwilę później ulewny deszcz. Dwór w Koszutach zupełnie się nie zmienił od czasu odwiedzin w trzy lata temu (a schodzący kominiarz nieustająco cieszył tym razem prawie-ośmiolatkę). Tym razem zaskoczyła nas pogoda, bo ulewny deszcz zagonił nas do altanki w ogrodzie, gdzie spędziliśmy kilkanaście minut, czekając, aż przestanie. I przestał, ale i tam wyjściowe obuwie udało mi się przemoczyć.
Potem nastąpił tzw. rekonesans, bo do pałacu w Winnej Górze się spóźniliśmy - był otwarty dla zwiedzających do 14, a opuszczony dwór w Szlachcinie wprawdzie miał zachęcająco dziurawy płot, ale właśnie zaczęło lać i obuwie wyjściowe jednak było mi potrzebne w stanie mniej ubłoconym niż bardziej.
Głównym celem wyprawy była Środa Wielkopolska, gdzie M. z biura brała ślub (stąd obuwie i mniej casual strój niż zazwyczaj). Nie zdziwicie się zapewne, jak wspomnę, że padało. Przemknęliśmy się na obiad, potem kilka kroków dookoła rynku, wreszcie do kościoła. Urocze miasteczko, ale śluby jednak lepiej się sprawdzają latem (na przykład pod koniec sierpnia, kiedy to podczas mojego ślubu padało i było mokro).