Więcej o
panie
(Wybaczcie lakoniczność, ale to książka, w której trudno wyczuć, ile można zdradzić bez zepsucia lektury tym, co jeszcze nie skończyli).
Teddy, młodszy brat Ursuli, przeżył bardzo długie życie. Był synem, narzeczonym, pilotem bombowca podczas drugiej wojny światowej, dziennikarzem prowincjonalnej gazety, mężem, ojcem, dziadkiem, kochankiem, przyjacielem; wyrywkowa chronologia narracji miesza te wszystkie momenty w życiu. Dookoła Teddy'ego obraca się życie jego bliskich - żony Nancy, ukochanej z dzieciństwa, córki Violi i dwojga wnucząt - Sunny'ego i Bertie. To historia składająca się z decyzji i ich konsekwencji, których kulminacyjnym punktem, mimo kilkudziesięciu lat rozpiętości akcji (1925-2012), była II wojna światowa. Mniej tutaj łagodnego tła obyczajowego angielskiej wsi, więcej rozważań o sensie życia i istocie śmierci. Finał, nie ukrywam, jest dość niespodziewany, chociaż mimo dramatyczności wymowy, nie jest wcale najsmutniejszym momentem książki.
Inne tej autorki tutaj.
#79
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday December 15, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2016, obyczajowy, panie
- Skomentuj
W epoce ebooków naszło mnie na przeczytanie cyklu chronologicznie. Dalej się przyjemnie czyta, dalej motywacja Kinsey do prowadzenia przez nią spraw jest co najmniej kwestionowalna. Nie zdziwi nikogo zapewne, że kompletnie nie pamiętam, kto zabił w każdym z tomów. Zdecydowanie lepiej czytać w oryginale, bo polskie tłumaczenie jest upstrzone przerażającymi kwiatkami - kilka opisałam tu, poza tym: rozdawane są pamflety ostrzegające przed gwałcicielami (zamiast ulotek), na stypie jest pasztet z tuńczyka (tuna caserole), na kolację są łuszczące się ciasteczka (flaky pastry, czyli ciasto francuskie), a w restauracji bezmięsne żeberka z grilla (barbaque spareribs) czy najlepsze - mieszkanie Kinsey o powierzchni 15 stóp kwadratowych (15 feet square, czyli kwadrat o boku 15 stóp).
- A is for Alibi/A jak Alibi - 2009
- B is for Burglar/W jak Włamywacz - 2009
- C is for Corpse/Z jak Zwłoki - 2011
- D is for Deadbeat/D jak Dłużnik - 2010
- E is for Evidence - 2011
- F is for Fugitive - 2011
- G is for Gumshoe - 2011
- H is for Homicide - 2017
- I is for Innocent - 2017
- J is for Judgment - 2019
- K is for Killer - 2020
- L is for Lawless/B jak bezwzględność - 2012
- M is for Malice 2021
- N is for Noose/S jak stryczek - 2011
- O is for Outlaw/N jak niesława - 2011
- P is for Peril/P jak przestępstwo - 2009
- S is for Silence/C jak cisza - 2009
#75-78
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday December 3, 2016
Link permanentny -
Tagi:
2016, panie, mwa, kryminal -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
Tosia łyka psychotropy, żeby nie krzyczeć. Nie że coś ją boli szczególnie, raczej wszystko nudzi i nie pozwala na zaangażowanie i prawdziwe życie - liceum, powierzchowne znajomości, nieobecny ojciec, nadopiekuńcza ciotka. Bo nikt nie rozumie, że prawdziwe życie jest w Internecie, gdzie Tosia pisuje fanfiki w ulubionych uniwersach (a nawet cross-overy) i gdzie jej czytelnicy i fani z całego świata nie wiedzą, że jest taką nudną do bólu dziewczyną. Nudną i głupią. Budzi się nieco z fluoeksetynowego letargu, kiedy pierwszego dnia szkoły wpada na nowego - Leona, który zdaje się nie zwracać uwagi na jej gładką, dobrze przez ciotkę-kosmetyczkę umalowaną buzię i blond włosy, nie jąka się i nie prosi o randkę, tylko karmi kanapką i zaczyna z nią rozmawiać jak z człowiekiem.
Uwielbiałam w okresie nastoletnim Niziurskiego i Nienackiego czy Siesicką, Snopkiewicz i Musierowicz. Ale kiedy po latach spróbowałam niektóre książki przeczytać ponownie, zazgrzytały mi piaskiem w zębach realia. Napuszony, obłudnie edukacyjny, odklejony od współczesności, sztuczny język. Skrzywił się mi wielokrotnie ust kącik na brak głębi bohaterów, na nieprzystawalność do świata otaczajacego, niemożność przełożenia doświadczeń roku 1973 (chociażby wysyłanie telegramu, komunikaty nadawane w radio czy szukanie niezwandalizowanej budki telefonicznej, żeby się z kimś skontaktować) na 2015. W "Fanfiku" znalazłam rzeczywistość, którą bez poczucia obciachu mogę podsunąć nastolatkowi. Ba, sama mogę ją z dużą przyjemnością[1] przeczytać, chociaż perspektywę mam już mniej nastoletnią. Przeczytałam w jeden wieczór, zarywając część nocy, a sami wiecie, jak bardzo lubię spać - to chyba najlepsza miara jakości książki, kiedy nie można się od niej oderwać.
[1] Tym bardziej, że rzecz się subtelnie dzieje w Poznaniu, a nawet zahacza o Roosevelta 5.
Inne tej autorki:
#74
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday November 26, 2016
Link permanentny -
Tagi:
panie, 2016, obyczajowy -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 6
Harry Potter i Książę Półkrwi
Szósty rok w Hogwarcie - niepokój o wyniki egzaminów, przerwanych brutalnie przez wizje Harry'ego, okazuje się być nieuzasadniony; wszyscy dostają na tyle dobre oceny, że mogą kontynuować naukę. Ponieważ Snape wreszcie został nauczycielem Obrony przez Czarną Magią, Harry może kontynuować naukę eliksirów; tym łatwiej mu to przychodzi, że dostaje od nauczyciela stary podręcznik z mnóstwem cennych notatek. Hermiona jest sceptyczna, bo obawia się, że podręcznik może należeć do kogoś niebezpiecznego; pół tomu prowadzi śledztwo, kim jest Książę Półkrwi, poprzedni właściciel książki. W tle Harry robi słodkie oczy do Ginny Weasley, a Ron obściskuje się z Lavender Brown, co budzi demony uśpione do tej pory w statecznej Hermionie. Młody Malfoy coś knuje i to przede wszystkim stanowi oś całej książki, kończącej się dramatycznie Mrocznym Znakiem nad Hogwartem i śmiercią jednej z ważnych postaci.
Nie ukrywam, że po raz pierwszy podczas czytania cyklu się wzruszyłam (śzvreć Qhzoyrqber'n). Pierwsze młodzieżowe miłości potraktowane są nieco powierzchownie, ale główna oś fabuły tym razem jest potraktowana bardzo serio.
Harry Potter i insygnia śmierci
Voldemort już otwarcie rządzi światem - jego ludzie opanowali Ministerstwo Magii i sam Hogwart, gdzie pod rządami Snape'a panują tortury, a nauka raczej jest pretekstowa. Ekipa Harry'ego po przerwanym przez Śmierciożerców ślubie Billy'ego i Fleur musi się ukrywać, żeby nie narażać bliskich, bo Voldemort zaplanował dla Pottera szybki i nagły koniec. Z elementów wspomnień, którymi podzielił się z Harrym Dumbledore, młodzi czarodzieje wysnuli wniosek, że muszą szukać albo dwóch z trzech Insygniów Śmierci (Pelerynę już mają, został Kamień Wskrzeszenia i Czarna Różdżka), albo siedmiu horkruksów, w które zaklął kawałki swojej duszy Voldemort. Jest barwnie - włamanie do Ministerstwa Magii, kilka zdrad, zwątpienie, wielka bitwa o Hogwart, kilka znaczących śmierci i wreszcie finał.
Tak, to jest tom, dla którego się przemęczyć przez kilka pierwszych - wzruszający, mocny, z uczciwym i wiarygodnym twistem na koniec, wcale nie takim oczywistym.
Inne tej autorki tutaj.
#72-73
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday November 13, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2016, panie, sf-f
- Komentarzy: 5
Trzy zaprzyjaźnione panie, mężatki, nienawidzą swoich mężów i trzeba przyznać, że mają powody - panowie są bogatymi palantami, zdradzają je również z profesjonalistkami (co samo w sobie nie jest złe, bo są też obrzydliwi i lepiej, żeby swe chucie realizowali poza domem) i nie zawahają się, żeby w razie rozwodu zostawić bez grosza przy duszy, bo damy podpisały intercyzy. Tu niestety zaczyna się ten dwuznaczny moralnie aspekt, bo żadna z pań nie kochała swojego męża, wszystkie wyszły za mąż dla pieniędzy. Kiedy jedna z nich zachodzi w ciążę z kochankiem (wspominałam o dwuznaczności moralnej?), decydują się na wspólne uśmiercenie małżonków. Pierwsza z nich zabija swojego męża przypadkiem, rzucając w niego przedmiotami podczas kąpieli, jednym z przedmiotów jest włączona do prądu suszarka do włosów. Ponieważ autorka darzy swoje bohaterki sympatią, to takie mrugnięcie okiem do czytelnika, że ach, przecież mogła nie wiedzieć. Do akcji wkracza policjant po przejściach (zdradzony przez poprzednią flamę) oraz rzutka prawniczka, szantażowana przez jednego z inkryminowanych mężów, ponieważ na studiach zarabiała jako kurtyzana. Policjant chce przyszpilić żony, zwłaszcza że po śmierci pierwszego niebawem ginie i drugi, a prawniczka planuje samodzielnie zabić szantażystę, który - oprócz możliwości zniszczenia obiecującej prawniczej kariery - stręczy ja swoim kumplom i to darmo.
Waham się, czy jest to książka bardzo zła czy tylko zła. W założeniu zabawna komedia pomyłek jest dość przerażającym eksperymentem na zdrowym rozsądku.
Inne tej autorki tutaj.
#70
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday November 6, 2016
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2016, panie, kryminal
- Skomentuj
Zwyczajna 38-letnia kobieta z Dublina, Stella, zostaje z dnia na dzień sparaliżowana - zapadła na rzadką chorobę. Życie jej całej rodziny się zmienia - ona ląduje w szpitalu, może ruszać tylko powieką, a resztę fizjologii załatwiają za nią maszyny. Rodzina - mąż i dwójka nastoletnich dzieci, siostra i rodzice - niespecjalnie są w stanie się nią zaopiekować, a ich wsparcie nie jest wystarczające. Jedyną osobą, która odnajduje w niej człowieka, jest jej neurolog, dr Taylor. Łatwo się domyślić, że zaczyna ich oboje coś łączyć; wprawdzie tuż przed wyleczeniem atrakcyjny (choć żonaty) doktor znika, ale po jakimś czasie wraca do życia Stelli, wysyłając jej wydrukowaną książkę z jej wypowiedziami z czasu paraliżu. Niespodziewanie książka staje się sławna, Stella rusza na podbój Stanów, gdzie chcą ją promować. Problem w tym, że nie jest ani autorką (nie jest w stanie napisać drugiej książki), ani nie jest wystarczająco szczupła, żeby odnieść sukces.
Usiłowałam znaleźć jakieś dobre punkty tej książki, ale ciężko mi szło - oprócz bardzo złych (o czym niżej) wzorców, jest zwyczajnie miałka. Niby dwuwątkowa - Stella opowiada o o tym, jak się wszystko zaczęło - stłuczce z udziałem doktora Taylora, chorobie i zmianach w jej życiu, przeplatając to współczesnością, z której wiadomo, że nie ma happy endu. Tyle że obie narracje wyglądają jak przypadkowo sklejone. Rodzina nie przypomina genialnej rodziny Walshów z poprzednich tomów - w założeniu zabawna - jest nijaka z tendencją do bycia niesympatyczną (serio - żona, matka, córka, siostra leży sparaliżowana w szpitalu, a wszyscy nader chętnie opuszczają wymuszone 15-minutowe wizyty, mając pretensję do Stelli, że zachorowała; dopiero po poleceniu przez doktora ojciec zaczyna zostawać na dłużej i córce czytać książki). Nawet teoretycznie zabawne scenki w prowadzonym przez Stellę i jej siostrę salonie kosmetycznym nie zapadają w pamięć. Wątek miłosny oraz doklejone na ślinę i taśmę klejącą zakończenie, niestety celują w grupę docelową "50 twarzy Greya" lub ten trochę frywolniejszy nurt harlekinów. Wiadomo, dalej się dobrze czyta, ale wolę wrócić do poprzednich tomów.
Z wielu powodów jest to książka bardzo zła. Bohaterka, sparaliżowana, mogąca ruszać tylko powieką, w dalszym ciągu usiłuje mikromenedżować dom, w którym mieszka mąż-patafian i dwoje nastolatków (tak, pytają sparaliżowaną o to, gdzie są jakieś skarpetki oraz jak znaleźć lokatorów do wynajmowanego mieszkania), co jeszcze nie jest najgorszą rzeczą, jaką robi. Kiedy rozstaje się z mężem, który jej zwyczajnie nie kocha, ale mimo to ściąga na siebie nienawiść dzieci, jedzie do nowego domu męża i dzieci (bo z tej obrazy się od niej wyprowadziły), żeby - uwaga - zrobić im zakupy, ugotować i posprzątać, bo mąż nie umie zetrzeć syfu z blatu w kuchni, o obsłudze pralki i zmywarki nie wspominając (cudowna scena - matka pokazuje 16-letniej córce, jak wcisnąć guziki na AGD, co córka kwituje "o, nie wiedziałam, że to takie łatwe"). Nie idźcie tą drogą.
Tłumaczenie też nie najlepsze - bohaterka na potęgę obżera się ciasteczkami Jaffa zamiast delicjami, a w salonie kosmetycznym specjalistki usuwają paniom zaskórniaki.
Inne tej autorki tutaj.
#69
Napisane przez Zuzanka w dniu Sunday October 30, 2016
Link permanentny -
Tagi:
2016, beletrystyka, panie -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 1