Więcej o
kryminal
Jeśli ma być to ciekawsza alternatywa dla miałkiej Lackberg - przykro mi, cykl ma porównywalny poziom. W pierwszoosobowej narracji (niestety, to nie jest Phillip Marlowe) dziennikarz, John Hilling, opisuje swoje dramatyczne życie i prowadzone dziennikarskie dochodzenia. Za każdym razem ociera się o niebezpieczeństwo oraz jest oblegany przez chętnie na niego panie, bo wszystkie chcą chwili zapomnienia z atrakcyjnym Johnem, który dodatkowo ma tzw. przeszłość (zaginiona żona).
"Martwe księżniczki" to pierwsze śledztwo po traumie, jaką Hilling przeżył po stracie żony i wyjściu z alkoholizmu (co nie przeszkadza mu regularnie popijać amarone) - obrywa od alfonsa, kiedy staje w obronie zagranicznej prostytutki, brutalnie bitej na ulicy. Okazuje się, że policja robi tylko ruchy pozorne, prawdziwe śledztwo prowadzi eks-żołnierz z Afganistanu, aktualnie sprzedający periodyk bezdomnych. Hilling ze wsparciem swojego przyjaciela, redaktora naczelnego gazety, odkrywa spisek, w którym umoczone są kręgi władzy. I sypia z paniami oraz gotuje włoskie potrawy, bo jest swietnym kucharzem.
"Siódmy dzień" to w zasadzie miał być urlop wychowawczy Hillinga, któremu rodzi się właśnie córka z poznaną w poprzednim tomie policjantką. W zasadzie, bo jeszcze zanim się dziecko urodziło, Hilling wpadł na pomysł opisania sekty w małym miasteczku. Głowa sekty właśnie popełniła teoretycznie samobójstwo, małżonka - piękna i pełna erotyzmu blondynka - jest uwikłana w politykę i szemrane przedsięwzięcia (typu wypędzanie demonów z dzieci w Afryce pod pretekstem nawracania), oczywiście ma ochotę na Hillinga. Jego partnerka ma mu za złe, jego redaktor naczelny ma mu za złe, ale Hilling rzuca wszystko i wkręca się też w porwanie kilkulatków o pochodzeniu nieeuropejskim, a na końcu się okazuje, że obie sprawy mają ze sobą związek. A, jest też urocza scena kastrowania kilkudniowych prosiąt. Na żywca. Bardzo edukacyjne.
Edytorsko też niespecjalnie dobrze wypada - w tomie pierwszym ma za sobą karierę dziennikarską w Oslo, potem 9-letni związek z kobietą we Włoszech (gdzieś pada fraza, że nie są zbyt młodzi - on ma 46, ona 40), po zakończeniu którego minęły trzy lata, śledztwo, podczas którego poznaje nową partnerkę, która zachodzi w ciążę i ma właśnie urodzić. I - według autora/redaktora/tłumacza - ma nadal 28 lat.
#33-34
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday March 31, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Skomentuj
Powieści Nowaka to takie zwyklaki, historie, jakie pojawiają się w gazetach. Rzetelnie pokazane śledztwa, z okazjonalnymi naciskami w stylu "ja znam ministra i co mi pan teraz zrobi", delikatne kwestie nepotyzmu po obu stronach barykady, kontakty na linii prasa - aparat wykonawczy oraz erotyka po polsku. Klimatem przypominają powieść PRL-owską, mimo że rzecz dzieje się współcześnie. Komisarz Zakrzeński jest pyskaty i wrażliwy na wdzięki niewieście, co pakuje go wielokrotnie (a często i śledztwo) w kłopoty. Ma kontakty w tzw. służbach i zawsze do śledztwa jakieś dodatkowe dane spoza normalnego trybu postępowania może uzyskać. Z kolei prokurator Wilk, syn prokuratora Wilka seniora (wspominałam o nepotyźmie?), zachowuje się, jakby to była jego pierwsza sprawa - nieporadny, strachliwy, o wszystko pyta Zakrzeńskiego. Boi się szybkiej jazdy, chodzi z parasolem i w eleganckim płaszczu, woli antykwariat od pubu z boksem na telebimie. W założeniu miał być kryminał z niespodzianką, gdzie niepozorny prokurator rozpykuje śledztwo, w którym nie radzi sobie sprawny policjant. Niestety, te "olśnienia" prokuratora są absolutnie przypadkowe i dość, powiedzmy, pretekstowe. Dodatkowo nie bardzo rozumiem ogromną przyjaźń, datującą się na liceum, między Wilkiem a dziennikarzem ze szmatławca, który pozyskuje od prokuratora informacje o śledztwie i publikuje w analogu "Faktu" - pozyskiwanie wygląda czasem tak, że dziennikarz upija kolegę albo go podgląda. Potem się kłócą, zwłaszcza jeśli artykuł psuje dochodzenie, ale potem padają sobie w ramiona. Słabe.
W "Ani żadnej rzeczy" w Podkowie Leśnej żyje sobie ekscentryczny antykwariusz, ubierający się w fioletowy garnitur i jeżdżący różowym zabytkowym samochodem amerykańskim z lat 50. Ktoś zabija jego żonę, potencjalnie zdradzającą, a potem kuzyna z Ameryki, czyhającego na spadek. Antykwariusz ma alibi, więc śledztwo staje w miejscu. Zakrzeński idzie do łóżka z przyjaciółką denatki (nazachwycawszy się wcześniej jej dekoltem i nóżką kusząco wystającą ze szlafroczka), a Wilk kręci się po antykwariacie. W rozwiązaniu sprawy pomaga scenariusz filmowy.
"Na pokuszenie" to historia nagłej śmierci podczas zebrania rady nadzorczej firmy deweloperskiej w Ożarowie. Ginie dyrektor finansowy, podejrzany jest prezes (któremu dyr. fin. zabronił spekulować na walucie), brat denata (spadek), dyrektor marketingu (z którego denat wielokrotnie i nie bez powodu się wyśmiewał), seksowna sekretarka oraz dyrektor działu sprzedaży. Niestety, nie można nic nikomu udowodnić. Zakrzeński po kontuzji nie może biegać, więc zamiast tego uprawia pożycie intymne najpierw z łatwą i atrakcyjną sekretarką, potem z lokalną panią komisarz, która wprawdzie nie jest za ładna, ale dobrze biega i ma ochotę. Wilk z kolei łączy zupełnie nie wiążące się ze sobą fakty typu tablica rejestracyjna i kowbojski kapelusz oraz pokazuje, że umie korzystać z Internetu.
#30-31
Napisane przez Zuzanka w dniu Monday March 24, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie
- Skomentuj
Spis osób:
- inż. Karol Przesiecki - tchórz, ale jednak prosi o rozwód
- Eliza Przesiecka - starzejąca się dama, doskonale się bawi zmieszaniem męża
- pan Ludwik - fryzjer gentleman, mistrz nożyczek
- pani Stefa - kosmetyczka, nie zatrzymuje jednak procesu starzenia
- Tereska - gosposia u Przesieckich
- mecenas Zawierski - ma opinię dobrego prawnika
- Dzidka - najlepsza przyjaciółka Elizy
- Grażyna Pawelska - studentka Wyższej Szkoły Muzycznej
- Waldemar Tokarski - chłopak Grażyny, spoważnieje, jak skończy 80 lat, aktualnie w kłopocie
- Kazik Ostrowski - ogromne okulary w grubej, ciemnej oprawie, interesuje go głównie życie ślimaków
- Magda - pełna życia i temperamentu dziewczyna, mimo to wyszła za mąż za Kazika
- Ziutek Borzycki - kolega szkolny Waldka, nigdzie nie pracuje, ale wydaje dużo pieniędzy
- niejaka Pufa - tęga blondyna, dziewczyna Ziutka
- Lucynka - przyjaciółka Magdy
- Wacio - mąż Lucynki, mizerny blondyn, robiący wrażenie człowieka przepuszczonego przez wyżymaczkę
- czarniawy cudzoziemiec - Neapolitańczyk, przyjechał do Polski w sprawie zakupu koni rzeźnych
- Hieronim Pawelski - ojciec Grażyny, wyjątkowo cichy i spokojny człowiek, stroiciel fortepianów
- Łowicki - doktor, stwierdził zgon
- porucznik Szerniak - bardzo podniecony pierwszym śledztwem w sprawie morderstwa
- kapitan Szymański - stary rutyniarz
- doktor Lewicki - patolog
- Teofil Kacperski - emeryt, sąsiad Pawelskiego, znajduje zwłoki
- Zenon Pawelski - brat zamordowanego, z Mokotowa, człowiek niezbyt komunikatywny
- Kocimska - właścicielka pensjonatu „Szarotka” w Zakopanem
- Joanna Wroczyńska (32) - de domo Kubisiak, robi dobre wrażenie, bo nigdzie nie pracuje
- Henryk Wroczyński - mąż Joanny, z rogami, pracuje w MHW
Wyższe sfery - pan inżynier, elegancka pani domu z dobrym pochodzeniem, zajmująca się leżeniem na kanapie i pachnięciem. Inżynier chce się rozwieść z żoną, tytułową Elizą, ale Eliza jak wyżej, bo ma świetną willę, pieniądze i nic nie musi robić. Dom sprząta im gosposia, ofiara awantur (np. z okazji przypalenia monogramu na prasowanej właśnie koszuli pana).
Sfera obok - córka przedwojennego stroiciela fortepianów, Grażyna, umawia się prymitywem, kombinatorem Waldemarem, który - oprócz dansingu w Grand Hotelu i morza wódki - potrzebuje również pieniędzy na pokrycie manka w spółdzielni i ma nadzieję je od ojca Grażyny pozyskać. Czy pozyskuje, nie wiadomo, ale ojciec zostaje znaleziony martwy. Jakieś pieniądze miał, bo gdzieś się kręci wątek spadku i handlu dolarami; sprawa jest wyjątkowo rozwojowa, bo dodatkowo okazuje się, że starszy pan utrzymywał flamę, panią Joannę (lat 32). Wprawdzie była mężatką, ale mąż wolał mieć 30% w świetnym interesie niż 100% w słabym.
Wprawdzie nie ma tu kochliwego Downara, ale prowadzący śledztwo porucznik Szerniak i kapitan Szymański również są koneserami urody kobiecej:
Brunetka o ogromnych fiołkowych oczach i pełnych, zmysłowych ustach miała w sobie tyle kobiecego wdzięku, połączonego z jakimś pozornie niedostrzegalnych, ale w rzeczywistości niesłychanie agresywnym seksem, że trudno było sobie wyobrazić mężczyznę, który zdołałby się wydobyć zwycięsko z jej sideł.
W śledztwie nie występują żadne artefakty typu szklanki czy spodki, za to ważną rolę odgrywa fortepian i markowe okulary przeciwsłoneczne.
Się pije: coca-colę, koniak „Martineau”, polską wódkę.
Się pali: „playersy”.
Inne tego autora, inne z tej serii.
#29
Napisane przez Zuzanka w dniu Thursday March 20, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, panowie, prl, kryminal
- Skomentuj
Northumbria, tuż nad morzem. Rozwiedziona matka wraca nieco pijana ze spotkania z obiecującym gachem i znajduje utopionego w wannie 15-letniego syna, malowniczo ozdobionego kwiatami. Niedługo później podczas imprezy urodzinowej naukowca-botanika zostaje znaleziona młoda nauczycielka, Lily, również w wodzie, obrzucona kwiatami. Vera Stanhope usiłuje swoim niespecjalnie zmotywowanym teamem śledczym odkryć, kto za morderstwami stoi (i jeszcze żeby prasa nie podchwyciła tematu seryjnego mordercy). Vera jest po 40., chciała mieć dziecko, ale nie wyszło, dodatkowo jest gruba i nieatrakcyjna; nie pomagają rozklapane sandały na brudnych stopach i zapach alkoholu, ponieważ najlepszym przyjacielem pani detektyw jest flaszka piwa. Według reklam w wydawnictwie policjantka ma być empatyczna i refleksyjna, ale w tym tomie sprowadza się to do tego, że irytuje ją jej pupilek, młody Joe Ashworth, któremu małżonka ma na dniach urodzić dziecko oraz zwraca się do każdego, również podejrzanych, per "kotku".
Pojawia się też wątek personalny (poza refleksyjną tęsknotą Very do bycia w związku i bycia matką) - w sprawę zaplątana jest grupa przyjaciół, ornitologów-amatorów, co przypomina pani inspektor jej ojca, który też śledził oraz na kuchennym stole amatorsko wypychał upolowane ptactwo.
Inne tej autorki:
#28
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday March 19, 2014
Link permanentny -
Tagi:
kryminal, panie, 2014 -
Kategoria:
Czytam
- Komentarzy: 2
Spis osób:
- Leokadia Frączkowska. - gosposia, nie przepada za swoimi chlebodawcami
- Joanna Rosicka - ciągle atrakcyjna, raczej rozrywkowa, dwa fakultety
- Edward Rosicki - hipochodryk, mąż Joanny, inżynier architekt
- Dorota Kruszewska - gospodyni przyjęcia, nie wylewa za kołnierz
- Adam Kruszewski - mąż Doroty, irytuje go picie żony
- Wandeczka Kalinowska - sąsiadka matki Joanny z Anina, kobieta z wąsem
- doktor Pawelski - jeździ na karetce
- Kozłowski - sanitariusz, z tejże karetki
- Lipkowska - matka Joanny, co ciekawe, w dobrej formie
- Kapitan Ignacy Suchecki - zupełnie nie jak Sherlock Holmes, zwany Małym Ignasiem albo Szaradą
- Ryszard Wardecki - taki jeden malarz, absztyfikant Rosickiej
- doktor Stasiewicz - lekarz rodzinny Rosickiego, o twarzy rzymskiego senatora
- Kazia - chuda modelka
- porucznik Olszewski i sierżant Pakuła - milicjanci znani z innych tomów, tu epizodycznie
- doktor Łukasik - duże, ciężkie chłopisko o kwadratowej, zupełnie łysej głowie
- Renata Tyniecka - Polka bywająca w Paryżu, blond Wenus
- Bogdan Łączewski - młodzieniec z kłakami i w podartych dżinsach
Pani Joanna ignoruje chorego męża, każe gosposi wyprasować apaszkę i oddala się na przyjęcie. Z przyjęcia wychodzi nagle, wezwana telefonem do chorej matki, po czym zostaje znaleziona w Lasku Bielańskim, uduszona wspomnianą apaszką. Mógłby być to moralitet na zatrudnianie pomocy domowej "na czarno" i traktowanie jej przedmiotowo, bo to zirytowana gosposia życzyła pani, żeby ją pokręciło, ale nie. Żona filolog klasyczny[1] i historyk sztuki, mąż inżynier, a jednak okazuje się, że mimo bogactwa materialnego (na przedpokoju wisi płaszcz berberi) to niziny społeczne - denatka ma romans z przystojnym, choć głupawym malarzem, inżynier - z piękną, choć niespecjalnie sprytną aspirującą aktoreczką. W tle kręcą się bananowi znajomi, bo kryminał bawiąc, odkrywa prawdy o społeczeństwie:
Kruszewski (...) z nieukrywaną niechęcią spojrzał na żonę.
- No i po co tyle piłaś? (... że do nieprzytomności i że powstrzymał ją przed stripteasem przed gośćmi).
- Przepraszam Cię.
Machnął ręką. - Daj spokój. Ale już nigdy więcej nie będzie u nas w domu tyle alkoholu. (...) Co sobie ludzie o nas pomyślą?
Skrzywiła się. - Eee, nie przejmuj się. U nas, w Polsce, nigdy się źle nie myśli o tym, że kto pije wódkę. Ci niepijący są podejrzani i nieszczerzy.
Nietypowo (bo zwykle u ZZZ pojawia się major Downar) śledztwo prowadzi mały i chudy (64 kg) kapitan Ignacy Suchecki, który w emploi[2] ma granie pierwszego niewinnego tak dobrze, że nabiera najtwardszych przestępców. Do tego jest sprytny - a to wyśle współpracownika do wydziału spadków, gdzie współpracownik oczaruje piękne panie, a to zorganizuje ustawkę na giełdzie za pomocą ekskluzywnego hummera do okazyjnej sprzedaży. W ogóle chyba każdy przezorny śledczy nosił wtedy ze sobą spodeczek, żeby zamienić i pozyskać odciski palców (wnioskuję, że wszyscy mieli takie same spodeczki, bo innych nie było). Mimo śledztwa pada drugi trup, ale milicja doprowadza do aktu skruchy u bandytów.
[1] Półki z książkami zajmowały całą jedną ścianę, od podłogi aż do sufitu. - Popatrz, popatrz - powiedział Grabik. - Facet zdobył gdzieś Ulissesa.
[2] Dzięki, ^siwa, za frazę.
Inne tego autora tu.
Inne z tego cyklu tutaj.
#11
Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday February 19, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panowie, prl
- Komentarzy: 3
Rzecz się dzieje w Danii. Sprawna ekipa pod wodzą starzejącego się Konrada Simonsena o niewyparzonej gębie, przyjeżdża na miejsce zbrodni. We właśnie otwartej po feriach jesiennych (zwanych feriami kartoflanymi na część niegdysiejszych wykopków) dzieci znajdują tytułowych "Niegodziwców" powieszonych i nieco zdemolowanych, co utrudnia rozpoznanie, pięciu mężczyzn. Po szkole kręci się niespotykanie spokojny woźny, genialny matematyk, który robi wrażenie, jakby doskonale wiedział, kto delikwentów zabił, ale policja nie jest w stanie nic z niego wyciągnąć. Po czym ucieka im spod nadzoru, a kiedy już wiadomo, że to on był modus operandi całej akcji, popełnia samobójstwo zostawiając policję u progu kryzysu. Powieszeni panowie okazują się być pedofilami, a w całym kraju (i - na podstawie rozesłanego przez anonimowe serwery - również w Stanach, kolebce teorii spiskowych) rozpoczyna się akcja nagonki na konkretne osoby o niewłaściwych skłonnościach. I nagle się okazuje, że praworządne społeczeństwo wcale nie chce ukarania morderców, utrudniając policji prowadzenie śledztwa (na przykład stosując bierny opór lub utrudniając wydanie billingów itp.). Podobnie jest z prasą, która chętnie pokazuje otrzymane od morderców drastyczne materiały, co w śledztwie też nie pomaga, ale - jeśli zrobi się małą prowokację - można obrócić na swoją korzyść. Simonsen jest twardy i doprowadza do ujęcia sprawców, ale z poczuciem, że nie do końca stała się sprawiedliwość.
To trochę nowa jakość: bohaterowie - Nathalie zwana ze względu na majątek i pochodzenie Hrabianką, młoda i atrakcyjna Pauline, uprawiająca pokątnie romans z w pracy (również na miejscu zbrodni) ze swoim żonatym i dzieciatym kolegą, Arnem oraz starszy, dość zmęczony Poul - nie wahają się przed dokonywaniem czynności niekoniecznie zgodnych z prawem, pytają o radę jasnowidzki (proszę...) oraz mają bogate kontakty w tzw. środowiskach (również pedofilskich), gdzie czasem drobnym szantażem mogą coś uzyskać. Malte, dookoptowany właśnie specjalista od komputerów/haker, włamuje się gdzie trzeba, również do niedostępnych oficjalnie zasobów szpitali, tworzy genialną aplikację z wyszukiwarką i umie za pomocą klawiatury rozwiązać w czasie rzeczywistym wszystkie problemy. W śledztwie pomaga też emerytowany przyjaciel Simonsena, odbywają się nieledwie rodzinne kolacyjki operacyjne, podczas których powstają chytre plany.
"Wszystko ma swoją cenę" jest bardziej polityczne. Podczas konferencji klimatycznej delegacja dyplomatów znajduje na lodowcu zwłoki kobiety zamordowanej przed laty. Szybko wychodzi, że jest to jedna z ofiar seryjnego mordercy i - co ciekawe - szybko się okazuje, kto jest podejrzanym. Dowcip w tym, że nie ma dowodów na to, że zamordował oraz powodów do aresztowania. Połowa policji chodzi dookoła delikwenta, jak kawaler koło panny. Kiedy się okazuje, że wszystkie zabite dziewczęta wyglądały podobnie oraz że były bardzo podobne do jednej z policjantek - Pauline - pointa jest dość przewidywalna. Ba, nawet po aresztowaniu potencjalnie naiwnego psychopaty okazuje się, że z powodu błędów proceduralnych muszą go wypuścić. Tutaj Simonsen uruchamia (poza kontaktem z jasnowidzką) swoje powiązania w świecie przestępców i - żeby uratować dwie potencjalne ofiary - decyduje się przehandlować życie jednej osoby za wyciągnięcie z psychopaty, gdzie trzyma kobiety. Moralnie dwuznaczne, podobnie jak kilka innych akcji w czasie śledztwa.
Książki użyczyła mi J., dziękuję.
#7-8
Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday February 8, 2014
Link permanentny -
Kategoria:
Czytam -
Tagi:
2014, kryminal, panie, panowie
- Komentarzy: 1