Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o andaluzja

Andaluzja 2025: Costa del Sol

[18-24.04.2025]

Tym razem mniej zwiedzania, więcej na leniucha na plaży - pozbierać muszelki i szkiełka, zmoczyć stopy, wydając okrzyki, bo woda jak w Bałtyku w czerwcu (16 stopni, nie odważyłam się powyżej kolan), pozwolić opływać się falom, zanurzyć oczy w turkusie. Playa la Rijana, plaża przy Castel del Ferro i w La Mamola, trochę piaszczyste, trochę kamieniste. W miasteczkach kapryśnie otwarte restauracje - czasem do 18, czasem do północka, ale losowo zamknięta kuchnia w ciągu dnia, może dlatego, że Wielkanoc.

Adresy:

  • Restaurante La Brisa - Pl. España 7, Castell de Ferro, restauracja hiszpańska
  • Restaurante ''El Paraíso' - C. Gran Vía 12, Castillo de Baños, restauracja hiszpańska
  • Cafetería Caferini - Calle Catalanes Nº1, Castell de Ferro, kawiarnia z kanapkami i słodkim
  • Café Alejandro - Av. Dr. Sánchez Moreno 70, La Mamola, kawiarnia

GALERIA ZDJĘĆ, również 2024.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 16, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: andaluzja, castel-del-ferro, hiszpania, la-mamola - Skomentuj


Andaluzja 2025: Castillo Colomares

[22.04.2025]

Tuż przy Benalmádenie w latach 1987-1994 pewien Amerykanin, Esteban Martín, stwierdził, że zbuduje sobie pomnik, a w zasadzie nie sobie, tylko Krzysztofowi Kolumbowi. Oficjalnie to „książka historyczną wyryta w kamieniu, traktująca o XV wieku w hiszpańskiej kulturze i sztuce”, ale ja bym to nazwała crossoverem mema “mamy Gaudiego w domu” i zamku z piasku. W niedużym ogrodzie z fantastycznym widokiem na morze jest miniatura hiszpańskiej architektury w czterech stylach, wieżyczka wyrasta z fragmentu statku, fontanna stoi przy latarni morskiej. Wszystko w rozmiarze mikro, nastolatka była zachwycona, że taki przyjazny zabytek na szybko. Wybraliśmy opcję z przewodnikiem, niespecjalnie cokolwiek opowiedział, ale był bardzo mięciutki i mruczał. Drobna opłata za wstęp (aktualnie 3 euro, na biletach przerobione markerem z dotychczasowych 2), darmowy parking i toaleta. Opodal można też odwiedzić zabytkową buddyjską stupę i motylarnię.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 8, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: andaluzja, benalmadena, colomares - Komentarzy: 1


Andaluzja 2025: Fuengirola

[22.04.2025]

Nastolatka niespecjalnie życzyła sobie chodzić, ale zdecydowanie życzyła sobie popływać. Stąd łódka. W teorii jeszcze nie zaczął się sezon, ale praktyka pokazała, że wystarczy pojechać do Puerto Deportivo w Fuengiroli i już w drugim punkcie były miejsca i to na za chwilę. Mała łódź, 12 osób, trzy inne rodziny, w tym jedna bardzo zdeterminowana dama, która chciała popływać na pełnym morzu. Ok, 16 stopni, pozdrawiam serdecznie. Dama okazała się być Finką, rzeczywiście się zanurzyła, zebrała brawa, wszyscy zadowoleni. Wiał wiatr, słonko świeciło, rose i oliwki, tak można żyć w kwietniowy wtorek, mimo że delfiny nie dopisały. Po powrocie oczywiście musiałam zjeść w przybrzeżnej restauracji o dźwięcznej nazwie Wilda Schnitzelhaus, nie było opcji, żeby nie; czy nastolatka wolała KFC? Być może. W drodze do pobliskiej Benalmádeny, o czym za chwilę, urocze rondka - z autkiem albo, bez zdjęcia, ze słoniami (poszukajcie Rotonda de los Elefantes). Szanuję. Same miasteczko ma typowy deptak wzdłuż plaży, zatrzęsienie knajpek oferujących full english breakfast cały dzień, sklepów z mydłem i powidłem, w tym ulubiony nastolatkowy Ale-Hop i okazjonalnie karaoke.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 4, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: andaluzja, hiszpania, fuengirola - Komentarzy: 2


Andaluzja 2025: Granada

[20.04.2025]

W Granadzie zapragnęłam obejrzeć wielkanocną procesję, ale się nieco spóźniłam i zobaczyłam już tylko, jak sprzątają ulice. Sądząc po wysiłku w czyszczeniu, Działo Się. Przez to też pobłądziliśmy w drodze na parking, bo kazało objeżdżać opłotkami, skoro główne ulice zamknięte, bo procesja. Plan miałam minimalny - punkty widokowe, katedra oraz jedzenie. Udało się dwa punkty z trzech, no, dwa i pół - na San Miguel Alto, gdzie rzut z góry na Alhambrę, da się wjechać samochodem na bogato, a na Mirador de la Churra da się wejść schodkami wprost z obiadu, ale w przypadku Mirador de San Nicolás okazało się, że wjeżdża się na górę wąskimi uliczkami przez gęstą zabudowę, nie ma parkingu, a potem się zjeżdża. Więc widoki podziwiałam z okna, na następny raz muszę wymyślić, jak się na samą górę dostać; wiem, można wejść, ale musiałybyście usłyszeć, jak rodzina wyrzekała na chodzenie pod górkę. Katedra też wymaga powtórki, bo weszłam tylko do bocznej kaplicy, gdzie nielicho dawało kadzidłem, do katedry właściwej była spora kolejka, a naród się domagał jedzenia. Granada nieustająco piękna, nawet przy załamaniu pogody - deszcz, grad i 10-13 stopni.

Adresy:

  • Parking Victoria - C. San Antón, 1 (jest znak zakazu wjazdu i drobnym maczkiem, że oprócz tych, co na parking)
  • Bab mansour - kuchnia marokańska, C. Elvira, 11, Albaicín, Granada
  • Mirador de San Miguel Alto - Cam. del Sacromonte
  • Mirador de San Nicolás - Plaza Mirador de San Nicolás 2
  • Mirador de la Churra - C. Almanzora Alta 32
  • Katedra w Grenadzie - Pl. de las Pasiegas
  • Chök Pastelería - C. Mesones 10

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 1, 2025

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: granada, hiszpania, andaluzja - Komentarzy: 1


Granada & Alhambra

[1.07.2024]

O Alhambrze marzyłam od lat, nasiąknięta zdjęciami i legendami, zapewne nie bez związku z Mickiewiczem i Zwierzem Alpuhary (bo to zaraz obok). I doznałam pewnego rozczarowania, bo jakkolwiek to bardzo przyjemny zespół pałacowo-parkowy, tak całość jest stosunkowo nieduża, a wnętrza eksponują jedynie architekturę, czytaj: są puste. I nie zrozumcie mnie źle - to jest naprawdę ładny, zadbany (chociaż z okazjonalnymi remontami) kawałek historii, bo najpierw Maurowie, potem katoliccy królowie, którzy niekoniecznie się przysłużyli temu, co zastali, wreszcie XIX i XX-wieczna restauracja. Przy zakupie biletów na okienko godzinowe należy się umówić do Palacios Nazaries, resztę można sobie oglądać dowolnie, a i to okienko nie jest jakoś bardzo przestrzegane. Architektura pałaców z XIII wieku jest niesamowita, zwłaszcza w zestawieniu z tym, co w katolickiej Europie zostało z tego samego okresu i nie jest to dla katolickiej Europy pochlebne; dość powiedzieć, że kopie kafli znalazłam w Lizbonie, a w Poznaniu odwiedzam Fuente de los Leones. Ominęłam wieżę w IX-wiecznej fortecy Alcazába, ograniczając się do spaceru po murach, bo jednak było lekutko za ciepło na wspinanie się po schodach. W ogrodach Generalife potykałam się o kolejne sesje zdjęciowe w każdym prześwicie, przy każdej fontannie, w każdej arkadzie, nie dziwię się, pięknie jest, ale nie zazdroszczę modelkom odzianym w stylowe i ciężkie stroje. Dla podreperowania sił spożyłam pyszną tartę czekoladowo-pomarańczową i kawę w klimatycznej hotelowej restauracji (WC darmo).

W Granadzie zrobiłam sobie krótki spacer po etnicznej dzielnicy Albaicín, zlokalizowanej tuż przy Alhambrze i zjadłam jeden z lepszych obiadów w marokańskiej restauracji. Potem zabrałam rodzinę na lody opodal, ale to już było za dużo, chociaż lody pyszne.

Adresy:

  • Alhambra - C. Real de la Alhambra, Granada
  • Bab mansour - kuchnia marokańska, C. Elvira, 11, Albaicín, Granada

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 31, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: hiszpania, granada, alhambra, andaluzja - Skomentuj


Nerja & Frigiliana

[2.07.2024]

W Hiszpanii latem jest nyeco gorąco, więc wpadłam na pomysł, żeby zejść pod ziemię, do jaskiń w Nerja (Nersze?). I jakkolwiek plan miał sens, a jaskinie obiecywały sporo - największy na świecie stalagmit i ogromne podziemne pieczary z naskalnymi malunkami sprzed tysięcy lat, tak w rzeczywistości… W jaskiniach wcale nie było chłodniej, a na pewno bardziej wilgotno, szczęśliwie nie wzięliśmy z auta ciepłej odzieży. Wnętrza były piękne i majestatyczne, ale - co zabawne - wchodziło się do nich jak do piwnicy, schodami z budynku z mini muzeum, a w środku schody, chodniki, barierki, lampy i strzałki, nie da się zgubić ani zajrzeć za załom. Łatwe do zwiedzania, ale oczekiwanego elementu przygody nie ma. Można ściągnąć sobie appkę po polsku z opisem poszczególnych elementów ekspozycji. Darmowy parking, restauracja z widokiem na morze, a tuż obok maleńki ogród botaniczny.

Z jaskiń pojechałam do Frigiliany, zwanej najbardziej instagramowym pueblo blanco Andaluzji. Na terenie dawnej mauretańskiej osady przez wieki powstała Barrio Morisco, labirynt wąskich uliczek między białymi budynkami z kolorowymi drzwiami i okiennicami. Dużo schodów, w górę i w dół, w pełnym upale bywa dość wyczerpująco, na szczęście zdarzają się wodopoje. To miejsce raczej do oglądania niż do mieszkania w, ale są i tacy, którzy ciągną walizki po drobnych kamyczkach.

Wreszcie sama Nerja - miasteczko typowo turystyczne, pełne sklepów i restauracji, z przepięknym deptakiem przy wybrzeżu, punktem widokowym Balcon de Europa, z którego widać malowniczą plażę Calahonda.

Adresy:

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 21, 2024

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: hiszpania, nerja, frigiliana, andaluzja - Skomentuj