Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ma na imię "Sól i pieprz" [2020 - link nieaktualny]. Mieszka na ul. Garncarskiej, w bok od Św. Marcina. Jeśli ktoś czytał "Pocałunki na Manhattanie", to tak właśnie wyobrażam sobie knajpę, w której podawano Cielęcinę, Kanapkę czy Kluski. Klimatyczne wnętrze, koronkowe obrusy, dwie sale na pięterku, z tyłu w bramie ogródek, na dole cztery stoliki. Jedzenie mnie się bardzo. Obsługa - przemiła. A po jedzeniu pan właściciel przyszedł zapytać, czy smakowało i czy wszystko w porządku. Na ból głowy nie wpłynął, ale na całokształt i owszem. Miejsce nie dla tych, którym się spieszy. To uczciwy slow food, nie warto poganiać, warto poczekać.