Jako konserwatywny konserwatysta nie mogę się przekonać do ekranizacji komiksów. Ostatnio w ramach chandry (Panowie nie mają chandry tylko ich łeb napierdala, zasadniczo) zobaczyłem trzy części Spidermana, którego lubiłem w komiksie. Gdyby nie fajny Doktorek Otto to nie znalazłbym nic pozytywnego. Fantastyczna czwórka? Komiks jest beznadziejny, film tylko podkreślił słabość. Superman? Brrrr. Hulk? HULK NISZCZYĆ GUST!
Są dwie rzeczy, których nie zepsuli. Batmana: mimo, że próbowali dodając Arnolda. Watchmana, ale tu mam opinię z trzeciej ręki, bo sam komiksu nie czytałem. Choć mam i będę musiał dać mu szansę.
Ogólnie tendencja do filmowania wszystkiego co ma choćby jakiś promil scenariusza od opakowań po papierze toaletowym po gry komputerowe pokazuje, że holuit może wyprodukować jeden czy dwa filmy na jakimś poziomie, a reszta będzie ziemniakami ubitymi do świń, ale w dobrym sosie.
Jeżeli chodzi o departament "Dobrze wygląda und latają flaki" to ja czekam na wydanie filmu "Blood: The Last Vampire". Była manga, było anime, teraz z braku pomysłów zrobią film. I pójdę, bo nie odmawia się latającym azjatkom-wampirom uzbrojonym w katanę.
http://www.youtube.com/watch?v=tYnciEGup9k -- trailer anime
http://www.youtube.com/watch?v=Fk2L8Mgxd5Q -- i co zaraz będzie w kinach