A ja dziś mam wrażenia odwrotne --> http://blog.pucia.com/2010/10/24/amerykanskie-filmy-sa-fajne/
Może dlatego, że inny film widziałam ;) I generalnie specjalnie dużo nie oglądam, więc niewiele mi do szczęścia potrzeba.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Ja nie twierdzę, że francuska trylogia o szeroko uśmiechniętym marsylskim taksówkarzu i pechowym policjancie to kino wybitne, ale jest to kawałek zabawnej komedii sensacyjnej. Przypadkiem trafiłam na wersję amerykańską w telewizji i jednak można zarżnąć taki zgrabny scenariusz. Nie ma taksówkarza, jest poprawna politycznie czarnoskóra taksówkarka Belle (fantastyczna Queen Latifah, ale ona sama filmu nie zrobi). Zniknął wątek z narzeczoną taksówkarza (z przyczyn oczywistych), a pałętający się na poboczach chłopak Belle nic nie wnosi. Żeby podgrzać atmosferę, napadów dokonywały seksowne modelki z najwyższej półki (Giselle Bundchen), a do wrzenia amerykańską widownię miała doprowadzić scena jak z boli.bloga, jak przestępczyni sprawdza namacalnie, czy seksowna, a jakże, policjantka nie ma broni. Trochę jeżdżenia po Nowym Jorku i nagle się film kończy. Słabe. Mega słabe, jak podliczyć te wszystkie pewniaki, które producenci do worka z filmem włożyli.
Obejrzałam też kątem oka "Superhero Movie", typowa pozycja #4morons. Parodia Spidermana, X-Men i Batmana w jednym, z Leslie Nielsenem w roli drugoplanowej i w typowych dla LN klimatach. Nieco fekalnie, dużo szybkich trupów, czasem śmiesznie, ale nie jest to coś, co koniecznie trzeba obejrzeć.