Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Poznański Bauhaus i lata 70. w pigułce

Mam dużo zastrzeżeń co do szumnie zapowiadanej wystawy w Muzeum Narodowym, ale cieszę się, że w ogóle się odbywa. Z kuluarowych opowiadań wiem, że z zapasów muzeum dałoby się zrobić taką wystawę na kilka sal (a nie na jedną) i niekoniecznie w większości z artykułami wyprodukowanymi współcześnie. Miałam poczucie, że równie dobrze mogę przejść przez sklep Rosenthala z katalogiem. Nie zmienia to faktu, że bardzo bliska są mi wzornicze idee szkoły Bauhausu i nieustająco mnie bawi i cieszy, że modele stworzone w latach 20. okazały się tak ponadczasowe, że są do dziś produkowane i nie wyglądają archaicznie. To dla mnie kwintesencja mariażu użyteczności z estetyką. Ze wszystkimi zastrzeżeniami, i tak warto wydać te skromne 3 zł, żeby rzucić okiem na - niestety ciemną - salę wystawową.

W Antykwariacie Naukowym na Paderewskiego znalazłam od dawna poszukiwane tomiszcze Danuty Książkiewicz-Bartkowiak i Magdaleny Mrugalskiej-Banaszak "Bony dzwony betony. Poznań w latach 70. XX wieku". Za piękną, pasiastą okładką znalazło się 350 zdjęć z życia codziennego Poznania, z bogatym komentarzem dotyczącym tła tego, co widać na zdjęciach, ze wstępem m. in. Zenona Laskowika. Smutna historia celowo zaniedbanych i wyburzonych kamienic w okolicy Okrąglaka i Teatru Polskiego przeplata się z przyznawaniem kolejnych orderów przodownikom pracy i skrzywionym po wypiciu szklaneczki napoju Edwardem Gierkiem. Święty Marcin jest bardziej kolorowy niż dziś dzięki neonom i PRL-owskim ozdobom ulicznym. Jest jeszcze nadzieja, że plany zabudowy obu tarasów Rataj i Winograd okażą się projektem, który zachwyci nie tylko mieszkańców, ale i całą Polskę. Front robót, towary deficytowe, przejście z porcelanowych korków na butelki kapslowane, spodnie dzwony od znanego krawca Muzolffa i decydenci; słodko-gorzki świat udawania, że jest dobrze. Świetny album dla tych, co wolą oglądać niż czytać. Teraz szukam poprzedniego - "Ortaliony, neony, syfony", bo trzeba mieć jakąś długofalową misję.

Wpadłam też na szatański plan zakończenia wszystkich porozpoczynanych książek, a jest ich mnóstwo, ale nie wiem, czy mi się chce.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 18, 2011

Link permanentny - Kategorie: Czytam, Fotografia+, Moje miasto - Tagi: 2011, architektura, panie, sztuka - Komentarzy: 5

« Jeremi Bożkowski - Zbrodnia na eksport - Italian Job »

Komentarze

Anto

Pasiate "Bony dzwony betony" interesowaly bardzo, aczkolwiek slabiutkie poligraficznie wydanie nie sklonilo mnie do zakupu. A propos Rosenthala - znasz porcelane Arzberg, zwl. od Sieger Design? Swietna kontynuacja. Pozdrawiam swiatecznie.

Zuzanka

@Anto, dlatego czekałam z kupieniem na znalezienie w antykwariacie. A Arzberg nie znałam, bardzo ładna (może jak będę miała nową kuchnię ;-)).

autumn

własnie pozazdrościłam Ci tych kilku chwil w muzeum - ciągle mam ochotę pójść na jakąś wystawę i ciągle nie znajduję chociaż chwili .... jesteś świetnie zorganizowana ;-)

zofia

ja też nie rozumiem, czemu to nasze muzeum tak po macoszemu traktuje 20wiek.... Skusilam się raz na dział ze sztuka użytkową, a tam same megastaroscie... z interesujących mnie (a przecież juz historycznych) produktów powojennych zaledwie jedna salka...

Zuzanka

@Zofia, bo jest takie głupie przekonanie, że nic wartego uwagi nie było (w międzywojniu bieda, a po wojnie śledzie na gazecie i regał Kowalskiego). Po wigilii napiszę słowo o jednej świetnej książce, jaka niedawno wyszła, tylko oprezentowany niech sobie odpakuje ;-)

Skomentuj