Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[11.04.2021]
Pierwszy wiosenny dzień w kwietniu! Taki ze słonkiem i ciepłem. Chciałam gdziekolwiek, ale to gdziekolwiek musiało być wybrane mądrze, bo przewidziałam, że taki sam plan miała połowa mieszkańców Poznania (patrz Sołacz, Cytadela, Łęgi Dębińskie). I prawie równo po dwóch latach wróciłam do Radojewa. Kokorycz w rozkwicie, znalazłam zabytkowy cmentarzyk von Treskovów (jest kierunkowskaz!), gdzie pojawiają się daty z okresu zarówno pierwszej, jak i drugiej wojny światowej, oblazły mnie czerwone mrówki, naooddychałam się świeżym powietrzem, był konik, koza, pies i dwa śliczne szylkrety, a do tego w drodze do Radojewa minęła nas mama dzik z mnóstwem pasiastych warchlaczków (zdjęć fauny poza trzmielem nie ma, bo tłoczyli się przy niej ludzie, co wpadli na ten sam pomysł przyjechania do Radojewa, tylko wcześniej). I pastelowa zieleń, trzmiele, motyle cytrynki, platan o obwodzie ponad 5 metrów, kudłate psy i można bez maseczek.
GALERIA ZDJĘĆ i wspomnienia z 2019.