Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Lekka hiszpańska obyczajówka o panu Lopetegui (śliczne nazwisko, tym bardziej zabawnie brzmiało, jak wszyscy do niego się po nazwisku zwracali, a nie po imieniu), dość sztywnym i kostycznym wykładowcy uniwersyteckim, który - po śmierci ojca - decyduje się w wieku 45 lat na ryzykowny krok zrobienia wreszcie prawa jazdy[1]. Na kursie nie dość, że uczy się razem ze swoją studentką Yolandą, to jeszcze “cierpliwy” instruktor strasznie bohatera irytuje swoimi żarcikami i ciągłym zwracaniem uwagi, do czego Lopetegui bynajmniej nie jest przyzwyczajony. Pod pretekstem błahej historyjki o nauce jazdy pojawiają się pewne historie z przeszłości profesora - jego skądinąd świetna książka o duchach, którą napisał przed, ale wydał 2 miesiące po premierze “Szóstego zmysłu”, odejście ojca i rozpad małżeństwa - oraz Yoli, która jest córką znanego literata, który, jakkolwiek publikuje świetne książki, tak ojcem jest mocno takim sobie.
[1] Jak to mówi młodzież, totalny rel, ja wprawdzie nie miałam podczas kursu jazdy 45 lat, tylko 34, ale zdawanie z ludźmi 15 lat młodszymi jest… trudne, zwłaszcza kiedy okazuje się, że im wszystko wychodzi od ręki, a dodatkowo wszyscy się dziwią, co tu taki starszy pan (sic!) robi.
Chwilę wcześniej zaczęłam też oglądać inny hiszpański serial, “Paquita Salas”, o agentce celebrytów, który niestety okazał się być nieśmieszny w kierunku żenujący. Rolę ekscentrycznej właścicielki agencji gra dość nieudolnie przebrany mężczyzna, wszyscy udają, że jest to kobieta, tyle że to już nie są lata 90. Możliwe, że umykają mi różne lokalne smaczki, trudno; właśnie wysypało nowym sezonem What We Do in the Shadows, który jest pyszny (sceny z dżinem i powiększaniem penisa, płakałam łzami).