Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Serio, znowu dałam się zawieźć 60 metrów nad ziemię, oddzielona od potencjalnego spadnięcia wiarą w to, że mechanicy i elektronicy budujący diabelskie młyny są lepszymi inżynierami ode mnie.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela grudnia 15, 2013
Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: berlin, niemcy - Skomentuj
« Yrsa Sigurðardóttir - Statek śmierci - Berlin: noc i dzień »