Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Duszna, krakowska historia o tym, jak późno narodziła się i szybko umarła miłość Urszuli i Maurycego, wieloletniego małżeństwa na przełomie wojen. On, bękart i fryzjer, bez miejsca w życiu, poszukuje biologicznego ojca i zostaje opoką krakowskiego półświatka, prowadząc dyskretny lombard, ona, inteligentka bez pieniędzy, opiera się całym swoim życiem na nim, balansując między uczuciem i nienawiścią. Nieślubne dzieci, dulszczyzm, II wojna światowa i ratowanie Żydów, fin de siecle bohemy i mieszczaństwa splatają się w sagę? epopeję? o nadwiślańskim mieście.
Książka jest bogata w zdania, dygresyjna, wielowątkowa (chociaż skupiona na parze bohaterów i ich bliskiej rodzinie), ale taka, nie wiem, miałka? Przez wiele stron budowane jest napięcie tak naprawdę po nic. Długie akapity, długie rozdziały, opowieści się snują, obiecują, robią to - owszem - ładnie, ale na końcu nie ma nic, pogrzeb i żałoba. Ale taka na pokaz, rok i sześć tygodni, po których się nic nie okazuje.
#114