Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Marcin Świetlicki - Jedenaście

Mistrz opuścił Kraków. Nie na stałe, wiadomo, w domu czeka suka, ale po śmierci właściciela “Biura” i śmierci jedynego przyjaciela, Doktora, konsekwentnie jeździ 11 km pod miasto, do restauracji “Stylowej”, gdzie prowadzi śledztwo. Powiedzmy, że prowadzi, bo ogranicza się do picia alkoholu i wałkowania ciągle z tymi samymi ludźmi - narzeczoną Doktora zza baru i lokalnymi bywalcami - tematu śmierci Doktora. Niestety, lata nadużywania napitków sprawiły, że mózg mistrza spowija coraz większa mgła i dlatego tyle zajmuje, zanim dotrze do niego, skąd zna głos właściciela “Stylowej”, kim jest matka pana Wiesia oraz jak naprawdę nazywają się bracia Moralesowie. Zakończenie jest nagłe i mimo że rozwiązuje skrzętnie wszystkie wątki, pozostawia czytelniczkę zaskoczoną.

Nie wiem, co takiego w prozie Świetlickiego jest, ale jak to się pysznie czyta. Ostatnio łapię się na tym, że rzadko która książka mnie wciąga na tyle, żeby gnać przez kolejne strony, zostawiając życie z boku, a nie ciurkać po kilka kartek co wieczór. Nie pamiętam czy poprzednie tomy też tak, ale ten był gładki niewymownie.

Inne tego autora.

#72

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek sierpnia 7, 2023

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2023, kryminal, panie - Komentarzy: 2

« O wersji Androida w Gnieźnie - German Genius »

Komentarze

A.I.
Ha. Wiesz, że ja Świetlickiego w ogóle z prozą nie kojarzyłam? Trzymałam się z dala, bo zaszufladkowałam, że poeta. Teraz #chcęto.
Zuzanka
Miałam dokładnie to samo (poezja tylko w prozie)! A tu bardzo miłe zaskoczenie. Mam jeszcze na kindlu "Katechetów i frustratów" pisanych z Dyduchem (jako Marianna Świeduchowska), ale za pierwszym razem odpadłam po kilku stronach.

Skomentuj