Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Groff zawiera w opowiadaniach to, czego tak mi brakuje u Munro - ascetyczny wycinek rzeczywistości, będący jednak pełną historią, bogatą w szczegóły i dającą czasem nawet wgląd w daleką przyszłość bohaterów, z zakończeniem, które nie każe wznosić brwi z irytacji, że ale co dalej. Ba, widzę siebie w niektórych z opowiadań, własne poszukiwania i rozedrganie, próbę ułożenia się ze światem, mimo że bohaterką opowiadań jest bezimienna matka, chwilowo sama ze sobą lub z dwójką swoich synów.
Niezauważalnie stałam się kobietą, która wrzeszczy, a ponieważ nie chcę być kobietą, która wrzeszczy, której dzieci chodzą wokół z czujnymi, znieruchomiałymi buziami, zaczęłam po kolacji sznurować adidasy i wychodzić na spacer na szarzejące ulice, zostawiając rozbieranie, mycie, czytanie i śpiewanie oraz układanie chłopców do snu mojemu mężowi, mężczyźnie, który nie wrzeszczy.
Nie chcę streszczać poszczególnych opowiadań, na tyle są różne (matka uciekająca od przemocowego hodowcy węży w narracji jej syna, doktorantka, która stoczyła się w bezdomność i życie niewidoczne dla systemu, dwie dziewczynki zostawione na florydzkich bagnach przez przestępców...), ale najbardziej dramatycznym dla mnie jest opowieść o urlopie na pustkowiu. Mąż odjeżdża, bo w zarządzanej przez niego nieruchomości zdarzył się wypadek, żona zostaje z dwójką małych synów. Podczas wkręcania żarówki spada i rozbija głowę, nie ma możliwości zadzwonić do męża, bo zasięg jest na dachu, a w koło szaleje wichura. Wstrząśnienie mózgu, dwa dni w malignie, tylko żeby nie usnąć, dwóch przerażonych chłopców, którym - mimo zaburzeń - trzeba dodać otuchy. Przerażająca pożywka na bezsenne noce.
Lokalizacją w większości przypadków jest Floryda - duszne, wilgotne, niebezpieczne miejsce zamieszkania autorki, jednak pojmowane nieco inaczej niż to jest opisywane w gazetach. W wywiadzie Groff (źródło) wyjaśnia: To kolebka amerykańskiej groteski w każdej możliwej dziedzinie. Jeśli coś dziwnego się gdzieś zdarzy, ludzie zadają zwykle pytanie: “To było na Florydzie, nieprawdaż?. Chciałam pisać o rzeczach, które są serio, a Floryda nie była serio; tłumaczenie własne. Wszechobecne węże, bagna, huragany i nagłe ściany deszczu, okolice odcięte od cywilizacji, stare domy pełne duchów przeszłości - to jest scenografia tego, co dzieje się w głowach bohaterek. Nawet kiedy jedna z nich - pisarka tworząca kolejną biografię Maupassanta - jedzie z synami do Francji, i Paryż, i francuska prowincja przypomina niebezpieczną, burzową Florydę.
Inne tej autorki tutaj.
#76