Otworzyli nową część Starego Browaru, to i poszłam już po tygodniu. Ogólnie na plus, SB ma styl, nowa część jest równie spójnie zrobiona co stara.
Wygląd: 10/10 - jest absolutnie pięknie, zachwyciła mnie metalowa klatka schodowa z okienkami, coś uroczego.
Sklepy spożywcze - niam. Kuchnie świata - mają ogromny potencjał, dużo meksyku, Dr Peppers, Jelly Beansy (niestety, dość odęta panna kasowa na pytanie o beef jerky odpowiedziała elokwentnie "nie przypuszczam"); Alma - niezły wybór słodyczy (białe toblerone, jak kto lubi, czekoladki austrackie), niezłe sery (tanio Irish Cheddar).
L'Occitane: pięknie pachnie. Ceny dość okrągłe.
Knajpy: niestety kiepsko. Złota rybka - porażka totalna, mają tylko "zestawy", czyli oni ustalają, ile mi ryby walną na talerz, dowalą frytek, których nie chcę, a surówki z wiadra, bo za inne to trzeba dopłacić. Czerwone Sombrero - lepiej iść do knajpy w pasażu Apollo, większe porcje, klimatyczniejsza knajpa. Do tego jakiś matoł wpadł na pomysł, że co będzie plebs siadał gdzie chce, więc "jest zakaz"[1] siadania przy jednym stoliku z żarciem z dwóch knajp.
[1] Zakaz olałam, chyba wyglądałam na dość wkurzoną "zestawem" ze Złotej rybki, żeby ktoś przychodził mi tłumaczyć, że mam zjeść kolację przy innym stoliku niż TŻ, jedzący żarcie z innej knajpy.