Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Kocimiętka

Kocia kawiarnia jest świeżynką w Poznaniu. Ma dwie sale - "kocią" z grupą małych kociąt i "konsumencką", bez zwierząt (chociaż podobno z opcją przyprowadzenia własnego. W sali "kociej" jest 12 (lub 13) kociąt - od 6 tygodni do 4 miesięcy. Do sali konsumenckiej można wejść z ulicy, do sali "kociej" należy się umówić na godzinę[1] z co najmniej dziennym wyprzedzeniem. Z zamówionymi przy barze kawą i słodyczami można wejść do sali, gdzie są kocięta.

Idąc do kociej kawiarni, miałam mieszane uczucia i po wizycie tam dalej nie mam jednoznacznej opinii. Owszem, miło jest wypić kawę, siedząc na jednym krześle z rozkosznie posapującym kociątkiem, które śpi i jest w ten sen bardzo zaangażowane, podobnie jak miło jest pobawić się z maluchami, które wskrobują się do torby, gonią ogonki i wykonują desant na stół z parapetu. Niestety, na tym kończą się zalety. W moim domu koty mają zakaz przebywania na stole czy kuchennym blacie[2], w kawiarni obsługa rozdaje plastikowe pudełka, żeby przykryć deser przed łakomym kociątkiem, które nie zważa na zdejmowanie ze stołu czy próby odizolowania od jedzenia. Martwi mnie, że kilkanaście kotów przebywa w jednym pomieszczeniu, z którego wyjść mogą tylko do zabudowanego kącika z kuwetami. Kocia kawiarnia, w której byłam na Tajwanie, była częścią domu właścicielki, koty przemieszczały się swobodnie między publiczną salą kawiarni, a mieszkaniem, do którego goście nie mieli wstępu. W "Kocimiętce" tego brakuje. Czytałam kilka opinii skrajnie negatywnych, w tym behawiorystki, nie mam zdania na temat wyżywienia, zabezpieczeń czy typu żwirku do kuwety, ale widzę, że część kociąt ma chorobę sierocą (są zbyt małe na życie bez matki), zastanawiam się też nad losem kotów, kiedy biznes jednak nie będzie przynosił dochodu. Nie wiem, czy pójdę tam ponownie (chociaż Maj lobbuje, bo kocięta).

[1] Niestety, jest mnóstwo drobnego druczku przy umawianiu, o którym się nie wie podczas rezerwowania, a obsługa nie wspomina o tym, chociażby że dzieci do lat 14 mogą przebywać w kawiarni tylko w godzinach 13-17, a konkretnie 13-14 i 15-17, bo w godzinach 14-15 jest przerwa.

[2] Tak, wiem, tylko wtedy, kiedy patrzę. Ale i tak.

Adres: Ratajczaka 18 (pod kinem Apollo).

Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 25, 2018

Link permanentny - Kategorie: Koty, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 3

« Jerome David Salinger - Buszujący w zbożu - Piper Kerman - Dziewczyny z Danbury »

Komentarze

dees
W naszej kociej kawiarni mogą swobodnie chodzić między pomieszczeniami, i mają sale, do których klienci nie mjaą wstępu, no i koty są dorosłe.
Zuzanka
@dees, to ma sens. Mam 3 koty na 100 metrach z wieloma zakamarkami plus ogród, do którego dwa wychodzą, a często bywają awantury. 13 podrastających kotów na 40-60 metrach - nie widzę tego za rok.
rozie
Takie szczucie cycem, tylko target inny? Miałoby to może jeszcze sens, gdyby koty można było adoptować, ale tu zdecydowanie lepszą robotę robią domy tymczasowe, układające koty i pozwalające je poznać, co zwiększa szanse na bezproblemową adopcję. Adopcja takiego kociaka-zabawki z takiego "placu zabaw" pod wpływem emocji może skończyć się srogim rozczarowaniem. Last but not least - spożywanie jedzenia na stołach po których buszuje dwunastka obcych kociaków, prosto po wyjściu z kuwety? Daleko mi do sterylności, ale nie piszę się.

Skomentuj