Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Jerome David Salinger - Buszujący w zbożu

To nie jest tak, że uparłam się, żeby obśmiewać klasykę, samo wychodzi. Na swoje usprawiedliwienie mam, że kilkanaście minut przed końcem lotu skończyła się Allende i chwyciłam pierwszą znaną rzecz, którą miałam na kindlu (a potem prawie godzinę czekałam na walizki).

16-letni Holden Caufield został właśnie wyrzucony z kolejnej szkoły. Przyjął ten fakt z ulgą, bo doprowadził do tej sytuacji z rozmysłem - nienawidził szkoły, nauczycieli (poza jednym) i w zasadzie wszystkich kolegów. Po burzliwym wieczorze w internacie, zakończonym bójką ze współlokatorem, który umówił się z jego dawną znajomą (i zasugerował, że się z nią przespał), Holden ucieka do nowego Jorku, żeby na kilka dni “poczuć życie”, zanim wróci z podkulonym ogonem do domu i zbierze od rodziców należną awanturę. W Nowym Jorku młodzieniec między innymi marznie (bo w internacie okradziono go z ciepłego palta i rękawiczek), upija się, próbuje skorzystać z usług prostytutki, ale w ostatniej chwili rezygnuje, po czym zostaje okradziony i pobity, umawia się z dziewczyną, która jednak go zaczyna irytować, więc spotkanie kończy się awanturą. Odwiedza jedynego, sensownego nauczyciela z jednej z poprzednich szkół, niestety mężczyzna robi wrażenie zainteresowanego nim fizycznie, co Holdena obrzydza. Zmęczony, zziębnięty i bez pieniędzy wraca do domu, spotkać się z młodszą ukochaną siostrą Phoebe i podzielić się z nią planami Wielkiej Ucieczki do prostego świata, gdzie nie ma hipokryzji, pozerstwa i żenady świata dorosłych. Phoebe celnie punktuje brata, że za jego problemy nie jest odpowiedzialne otoczenie, co powoduje, że nastolatek jednak nie wsiada w autobus i zostaje drwalem na prerii, tylko po przemyśleniu widzi jasne strony szkoły, z której uciekł.

Niestety jest to jedna z tych książek, gdzie bohatera się nawet jeśli nie nienawidzi, to przynajmniej z poczuciem zażenowania obserwuje się jego zachowanie. Caufield nie szczędzi czytelnikowi swoich przemyśleń na temat obserwowanego z perspektywy nastolatka świata dorosłych, którego to obrzydza i uważa, że on będzie inny. Gloryfikuje dziecinną “uczciwość” wspominając wielokrotnie swojego zmarłego brata Alika i opisując radosną żywiołowość siostry Phoebe (żyjącej). Podobną irytację czułam, czytając “BwZ” w czasach licealnych, więc to nie do końca jest kwestia tego, że #jestemstaraimamzazłe. Tyle że jest wiele książek pokazujących w bardziej strawny sposób postrzeganie świata dorosłych przez dzieci, bez nadęcia, egzaltacji i pogardy wynikającej z niezrozumienia.

#61

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek sierpnia 24, 2018

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2018, beletrystyka, panowie - Skomentuj

« Lorrie Moore - Kora. Opowiadania - Kocimiętka »

Skomentuj