Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Kawałek Amsterdamu w pigułce. Dwóch policjantów - starszy, żonaty Grijpstra i młodszy, kawaler mieszkający z syjamskim kotem, de Gier, jeżdżą, chodzą i biegają po amsterdamskich zaułkach, a żeby nie było nudno, to i pływają po kanałach i zalewach, których w Amsterdamie i okolicach nie brakuje. W jednym z domów nad kanałem, siedzibą szemranej niby-hinduskiej fundacji, znaleziono zwłoki powieszonego właściciela. Jak to w Amsterdamie, musi chodzić o narkotyki. W śledztwie pomaga sympatyczny Papuas, pracujący w Nowej Gwinei jako policjant, a w Amsterdamie jako ochotnik służby drogowej. Bardzo przewrotna pointa, dużo gorzkich słów na temat holenderskiej moralności i konsekwencji wprowadzenia na rynek lekkich narkotyków.
Poza silną chęcią przeklikania sobie na mapach google'a miejsc z tego kryminału (i oczywiście przejścia nimi podczas następnej wizyty w mieście depresyjnego tulipana), bardzo lubię interakcje między dwoma policjantami i dość nieortodoksyjny sposób prowadzenia śledztwa. A to pójdą zaprzyjaźnić się z mogącymi pomóc w śledztwie świadkami i grzecznie uczestniczą w libacji alkoholowej, a to podczas spożywania kolacji w jednej z restauracji wdają się w pościg za przypadkiem rozpoznanym podejrzanym, a potem muszą zostawić solidny napiwek, żeby następnym razem właściciel ich obsłużył. A to młodszy w ramach przesłuchania byłej żony denata odkrywa, że bardzo łatwo jest się zaprzyjaźnić z atrakcyjną eks-wdową na płaszczyźnie rodzinno-erotycznej, ale znacznie gorzej miło zapowiadający się związek utrzymać, bo piękna pani nie lubi kotów (a syjam Oliver jednak jest ważniejszy niż jakaś podrywka, punkt dla młodego de Giera). A to obaj zaczynają grać na znalezionych w domu świadka instrumentach, a do wspólnej sesji dołącza się świadek (na końcu tylko brakuje, żeby padli sobie w ramiona i wyznali piękną męską miłość). Doświadczony życiowo Grijpstra woli spędzać czas nad kanałem, usiłując wędkować, zamiast słuchać marudnej małżonki, która nie da mu się w spokoju ogolić (a jak wiadomo, golenie dla mężczyzny rzecz ważna) i zabrania mu używać drogiego kremu do golenia. Ważną kwestią jest wielkość kieszeni w ubiorach obu policjantów, którzy w sobotę muszą wrócić po notes z adresami, który nie mieścił się do "weekendowej" przyodziewy.
Kryminał pochodzi z 1975 roku i mam wrażenie, że sporo od tego czasu w Holandii się zmieniło. Z miejsca niebezpiecznego i zagrożonego masową przestępczością (acz pełnym tolerancji dla mężczyzn z partnerami oraz wolnych związków), pojawiło się kolorowe i spokojne miasto (oczywiście, to moja weekendowa projekcja).
Inne z tej serii.
#25