Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Wszyscy czytali i/lub oglądali “Ślepnąc od świateł”, tak? Bo jak nie, to lepiej nie czytajcie, w kontynuacji losów “etycznego” dealera Jacka od samego początku pojawiają się detale, które powinny zaskoczyć w finale pierwszej części.
Minęło 5 lat. Jacek ostatecznie wylądował w Argentynie, chociaż niekoniecznie w taki sposób, o jakim myślał. Żyje, chociaż raczej właściwie się ukrywa, bo odciął się od Polski, od znajomych i rodziny, jedynie z siostrą, Pauliną, z rzadka rozmawia. Na miejscu zaskakująco łatwo wchodzi w dawne tory - jego zrozumienie kanałów dystrybucji i substancji psychoaktywnych przechodzi płynnie przez barierę językową, co oczywiście kończy się w wiadomy sposób - robi sobie wrogów i traci poczucie sensu życia. Mimo że przygarnął psa przybłędę, planuje iść na koniec świata i nie wracać, dosłownie. Z ostatniej drogi zawraca go telefon - ktoś zastrzelił jego siostrę i jej męża na oczach dwójki dzieci. Niby leci na pogrzeb, ale tak naprawdę szuka zemsty, bo wie, że to była jego wina. Nie dziwi go, kiedy w słuchawce odzywa się głos psychopaty Daria, nie dziwi go, że policja chce, żeby poszedł na współpracę i Daria im podał na tacy. W drugim wątku narratorką jest Pazina, również wrak człowieka, ale próbuje naprawiać życie tym, którym jest jeszcze ciężej - zbudowała Azyl dla osób LGBT+, które nie miały gdzie się podziać. Kiedy jedno z jej podopiecznych, Lucek, zostaje znalezione skatowane na śmierć, Pazina też szuka zemsty. Trzeci głos to Kurtka, drobny, chociaż cwany dealer, który zaskakująco dużo wie o wszystkim - nowym super uzależniającym narkotyku o uroczej nazwie świetlik, powrocie Jacka i o tym, kto torturował i zabił Lucka.
Z jednej strony, to jest przerażająca książka o przemocy, ponownie. Taka, po której chcę sobie wyczyścić mózg szczotką, bo tak realne wydaje mi się to, co Żulczyk opisał. Z drugiej, mimo precyzji fabuły, nie ma tu nic nowego, czego nie było w “Ślepnąc”, albo może nie ma nawet udawania, że ktokolwiek z gangsterów ma jakieś wyższe pobudki, nawet jeśli jest coś, co jest dla nich cenne (nawet Dario ma taki czuły punkt!). Obrywają ci, którzy są blisko - rodzina Jacka, Pazina, zagubione dzieciaki, które mają ograniczone opcje i albo zginą, albo przetrwają, uszkodzone. Ale jest jedna unikalna płaszczyzna, dla której to książka przełomowa - wiernie i brutalnie pokazuje czas, w którym dzieje się akcja - rok 2020, pierwszy rok pandemii. Nieudolne radzenie sobie z kryzysem, rosnąca liczba zachorowań, dezinformacja rządowa, lockdown i obchodzenie nieudolnych przepisów, jeszcze więcej rzeczy przeniesionych do podziemia i ludzie, dla którym pozwalająca na chwilę zapomnienia kapsułka ze świetlikiem to nowy cel w życiu, bo innych - być może - już nie dożyją. I mimo że nie wciągnęła mnie emocjonalnie aż tak, jak pierwsza część, zakończenie mnie zaskoczyło.
Inne tego autora.
#111