Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

High noon

W Trójce była dyskusja o tym, kiedy jest "złota godzina", z najlepszym światłem, że godzinę po wschodzie słońca i godzinę przed zachodem. Dla mnie w mieście każde światło jest dobre. Byle by było.

Odbudowuję kawałki dzieciństwa. Do dziś pamiętam, jakie książki miałam. Pamiętam te, które rozsypywały się z zaczytania i były sklejone taśmą, która po latach ciągnęła się cieniutkimi nitkami kleju przy odrywaniu. I jakoś przytłacza mnie wybór książek współczesnych. Nie chcę wchodzić w kilometrowe serie, w zeszyty z naklejkami, w brandy - w Miffy, strażaka Sama i świnkę Peppę. Szukam książek starych, niekoniecznie pierwszych wydań, ale takich, które zapadają w głowę. Których ilustracje się zapamiętuje. Wiem, kupuję teraz książki dla siebie, ale czuję się jak dziecko, kiedy otwieram nieznane mi wcześniej tomy Saska czy znaleziony w antykwariacie[1] tomik Winklowej "Śmiesznie makaron rośnie" z ilustracjami Wandy Orlińskiej. Mam naiwne przekonanie, że wykreuję córce w jej życiu miejsce na te książki. I inne.

[1] Wydawało mi się, że już wyczerpał się urok antykwariatów, że wygodniej wyklikać. Ale jednak. W zimowy dzień, kiedy już można założyć z powrotem zaparowane okulary i zdjąć rękawiczki, fajnie pobyć w antykwariacie. Mogliby jeszcze kawę dawać. Chociaż oczywiście zawsze można pójść gdzie indziej na herbatę z cytryną i syropem malinowym. To był dobry dzień i dobra herbata.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 2, 2012

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 7

« Wake up, young man, it's time to wake up - Lans właściwy, czyli ja i moja poziomica »

Komentarze

autumn

w pełni rozumiem zachwyt nad starymi książkami - sami mamy bardzo dużo strarych ksiażek (zarówno swoich jak i upolowanych). Moim najwiekszym hitem z dzieciństwa była ksiażka "Jak Bettina wracała ze szkoły" oraz "Mały duszek" ;-)

Bazyl

Podpowiedzi - http://jarmila09.wordpress.com/

Anto

Czyż odwiedzilas antykwariat na Wielkiej? Btw - dzieki za zdjatko Starego. Nareszcie wiem, jak wygladaja slawetne betonowe lawki. Moim zdaniem - mile nie wpadaja w oko.

Zuzanka

@Anto, tak. Musiałam sobie skanalizować świeżą słabość do nienowych książek dla dzieci. A ławki owszem - są takie zupełnie zwykłe. I są, bo długo nie było.

Agnes

Mmmm, w Chorzowie jest taki jeden antykwariat, co to można usiąść i kawę wypić. Jeden stoliczek, skromniutko, ale uroczo.

Zuzanka

@Bazyl, fajny blog.

wonderwoman

mam książkę "śmieszne, makaron rośnie"! i kocham te ilustracje.
ze swojego dzieciństwa pamiętam jedną książkę, na której szukaniu zryłam sobie beret. nie ma. wsiąkła w przeszłość :(

Skomentuj