Jarmusch. Świetne porównanie.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Mam wrażenie, że to umieszczony w melancholijnej Szwecji analog "Broken Flowers" Jarmuscha. Na skutej lodem wyspie mieszka samotnie emerytowany lekarz. Ze starym psem i starą kotką. Styka się w zasadzie tylko z listonoszem, który przywozi mu rachunki, bo poczty już od lat nie dostaje. Po czym któregoś dnia na lodzie pojawia się starsza kobieta, ledwo chodząca, z balkonikiem - jego pierwsza narzeczona, od której zwiał z dnia na dzień, nie zostawiając ani słowa. Przyjechała wyegzekwować od niego dotrzymanie obietnicy sprzed lat - że zabierze ją nad jeziorko w lesie, w którym pływał nago jego ojciec. Lekarz, który od kilkunastu lat wegetował bez poczucia, że chce coś zmienić, odkrywa, że jednak nie jest za późno na zmiany.
Zdecydowanie wolę Mankella kryminalnego, ale nie mogę odmówić pewnego melancholijnego uroku tej książce. To historia o śmierci, o sensie życia, o tym, że jutro może wszystko zmienić i warto być otwartym na nowe szanse. Nawet na zmrożonej lodem wyspie na Bałtyku.
Inne książki tego autora tutaj.
#96 (i podziękowania dla J. za pożyczenie)