Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Gaja Grzegorzewska - Betonowy pałac

Od dwóch lat Profesor (obdarzony tą ksywą ze względu na książkową erudycję i zamiłowanie do kultury wyższej mimo braku wyższego wykształcenia) wegetuje sobie radośnie na jednej z wysp na ciepłych morzach. Z bliżej nieokreślonych przyczyn[1] wraca do Krakowa, gdzie planuje nowe życie - bez przemocy, na trzeźwo i z ideałami, unikając bandyckiej przeszłości, przed którą uciekł. Wprowadza ten plan w życie konsekwentnie - najpierw spuszcza łomot klientowi, który skatował podstarzałą prostytutkę[2], wysyła ją do lokalnego podziemia medycznego (właśnie tego, którego miał unikać), potem upija się w rajdzie po knajpach, a na koniec ląduje z 13-letnią lolitką[3], którą uratował z rąk okradzionego przez nią klienta. Nietrudno się domyślić, że w tym momencie krakowskie podziemie, zebrane na prawie że postapokaliptycznym Osiedlu, szybko się o niego upomina, przedstawiając mu propozycję nie do odrzucenia. Propozycja bynajmniej nie odrzuca też dlatego, że mimo szumnych deklaracji, Profesor jest też w głębi swej wrażliwej duszy prymitywnym koksem, zarzucającym każdy napotkany narkotyk i odczuwającym radość z łomotania bliźnich, oczywiście dzięki erudycji mając na to uzasadnienie.

Psychologicznie, który to aspekt miał być silnym elementem książki, jest tragicznie. 15 lat wcześniej nastoletni Profesor zakochał się w pięknej koleżance, bynajmniej nieplatonicznie, po czym okazało się, że to jego przyrodnia siostra (tatuś szafował nasieniem po mieście, nie informując kolejnych partnerek o poprzednich). Między wierszami wychodzi, że z tej okazji się zirytował i spuścił dziewczynie taki łomot, że ją połamał, a dodatkowo uzyskała szramę na pół twarzy. Potem się mijali w przelocie w Krakowie, a po powrocie Profesora z dobrowolnego wygnania, za sprawą propozycji demonicznego Opiekuna Osiedla, zaczynają razem prowadzić sprawę. Tak, nietrudno się domyślić, że ona nosi skąpe odzienie, a jemu się robi za każdym razem fizjologicznie. Mimo że to siostra.

Co na plus - dobra warstwa językowa. Pomijając szafowanie wulgaryzmami, dialogi są błyskotliwe, realne, i - nawet w ramach tematyki gore - dowcipne. Można rozwinąć sobie słownictwo w kwestii opisu stosunków intymnych oraz pobierania środków odurzających. Niestety, do tego dołożona jest kulejąca akcja, bogato przeplatana narkotykami i alkoholem, której nie ratują czasem zgrabnie wstawione postaci trzecioplanowe, na przykład homoseksualista[4] Edek, prowadzący próby do wyzwolonej sztuki. Kraków, w którym dzieje się opowieść, to Kraków freestyle, skorumpowany, z celebrycką policją, zarządzaną przez gangi. Krew się leje, członki są odcinane, śledztwa umarzane - pełna dowolność.

Czytałam dużo recenzji o tym, jaka ta książka jest nowatorska i genialna, a autorka to wschodząca gwiazda na firmamencie polskiego kryminału. Tylko że nie. Niestety. Przeczytałam tylko siłą rozpędu, bo chciałam się przekonać, jak tak bardzo złą książkę można zakończyć. Wy już nie musicie.

[1] Dużo w tej książce dzieje się bez bliżej określonych przyczyn. Za to bohater miewa - poza flashbackami spowodowanymi nadużywaniem twardych narkotyków - przeczucia oraz niejasne podejrzenia.

[2] Zaskarbiając sobie wdzięczność tej grupy zawodowej, która proponuje mu darmowe usługi. W ogóle płatne życie erotyczne bohatera jest sporym elementem książki, niekoniecznie związanym z intrygą. Ot, lubi sobie poopisywać napięcie w narządach intymnych.

[3] Wątek lolitki Lilianki jest tak przerażająco oczywisty, że kiedy autorka WRESZCIE go odkryła, mogłam tylko pokręcić z zażenowaniem głową.

[4] Profesor nie ma nic przeciwko homoseksualistom. Spuszczał im łomot tak samo jak heretykom, ważne, czy mieli pełen portfel.

#27

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 15, 2015

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2015, panie, kryminal - Komentarzy: 1

« Olga Rudnicka - Natalii 5 - Michael Palin - Brazylia »

Komentarze

wonderwoman

mam to samo z autorką.

Skomentuj