Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
No dobrze, przemyślałam swój stosunek do Pachnidła jako najgorszej książki 2018, albowiem - oględnie powiem - Proces bynajmniej też mnie nie zachwycił.
Józef K. WTEM zostaje aresztowany - ot, do pensjonatu, w którym mieszka, wchodzą smutni panowie, informują go o fakcie aresztowania, zjadają mu śniadanie, po czym Józef idzie do pracy, jak co dzień. Nie wiadomo jaki jest powód ani konsekwencja tego faktu - w bliżej nieokreślonej przyszłości ma się odbyć proces, czasem bywa wzywany do sądu, plotka się rozchodzi po mieście oraz wuj z prowincji się strasznie ciska, bo hańba dla rodziny. Działania Józefa przypominają grę RPG, prowadzoną przez schizofrenicznego mistrza gry - chodzi w losowe miejsca, tu zmolestuje współlokatorkę, tam w sądzie obrazi urzędnika, innym razem dostanie napadu duszności, wuj prowadzi go do chorego adwokata, który wprawdzie niewiele robi, ale ma uroczą pielęgniarkę, która z kolei molestuje Józefa (ku jego niechęci, mimo że panna młoda i ładna; w ogóle to jakiś fetysz autora, takie przypadkowe rzucanie się ledwo poznanych ludzi na siebie - na Józefa ostrzy sobie też zęby dwukrotnie spotkana żona woźnego sądowego), w kościele, po którym ma oprowadzić żądnego zwiedzania kontrahenta z banku, wdaje się w mistyczną pogawędkę z księdzem (kapelanem więziennym), świat prawa wyjaśnia mu malarz-domokrążca oraz były kupiec na krawędzi załamania nerwowego. Czy wspominałam, że działania Józefa nie mają konsekwencji? Mija rok, pojawiają się znowu smutni panowie, wyprowadzają Józefa na pole pod miastem, rozbierają i zabijają. Koniec. Wspominałam, że nigdzie nie pada najmniejsze wyjaśnienie, czego dotyczy proces?
I dialogi. Bardzo niedobre. Większość ludzi, z którymi Józef rozmawia, brzmią jakby mieli nieustające zatwardzenie. Czasem cedzą półsłówka, czasem do przypadkowo napotkanej osoby wygłaszają monolog na kilkanaście stron. Sam Józef jest antypatycznym bucem, postrzegającym większość swojego otoczenia jako ludzi poślednich, niższej klasy niż on, skupionym tylko na tym, że zrobić dobre wrażenie na zwierzchnikach w pracy i klientach. Finał jest ulgą, również dla czytelnika.
(I tak, czytałam kilka opracowań, w których FK wielkim autorem jest, ale książka się nie broni).
#16/#4