Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Pokryta lodowcem norweska[1] wysepka, białe niedźwiedzie, 800 uzbrojonych mieszkańców i 4 policjantów. Kilka wydarzeń doprowadza do tego, że na wyspę przylatuje śledczy z Londynu, niechętnie witany przez lokalne władze - śmierć geologa, zagryzionego przez białe niedźwiedzie, wyjaśniona jako nieostrożność denata oraz brutalne zabójstwo naukowca z lokalnego instytutu badawczego. Pani gubernator próbuje nie dopuścić do storpedowania budowy prestiżowego (i ratującego lokalną społeczność przed upadkiem finansowym) hotelu na lodowcu, dziwnym trafem wszyscy - policjant z Londynu i dwaj denaci - jej w tym przeszkadzali. Lokalny szeryf wygląda na nie całkiem uczciwego. Ale właściwym początkiem całej historii jest prehistoryczne znalezisko dokonane przez dwójkę dzieci.
Tyle że to nie jest kryminał (a w zasadzie nie tylko), a horror. Ewidentnie widać inspirację Twin Peaks (mała, spokojna mieścina, wszyscy się znają, chociaż mają tajemnice, dziwne morderstwo, przyjezdny detektyw), może tylko więcej śniegu jest. I krwi.
[1] Niby norweska, ale kręcona na Islandii.