Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Aczkolwiek to naprawdę nie jest tak, że jak ktoś do mnie przychodzi, to musi coś przynieść. Pierzasto-motylkowa lawenda, pachnącą miodem, to coś, co chciałabym mieć w domu kwitnące przez okrągły rok (wiem, nie u mnie). Ubolewam, że nie mogę tak jak koty wytarzać się w niej, żeby zapach został na futrze na dłużej. Ani że nie pojadę już teraz zaraz zamieszkać wśród lawendowych pól. Ani że nie pomaluję całego świata na kolor łagodnego fioletu, przetykanego zielenią. A szkoda.