Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Rob, Amerykanin w delegacji, poznaje Sharon w barze w Londynie; lądują na szybki i niezobowiązujący seks w pokoju hotelowym Roba. I tak przez tydzień, po czym Rob wraca do Stanów. Po jakimś czasie Sharon dzwoni do niego i wyjaśnia, że jednak nie do końca to "bez zobowiązań" wyszło, bo jest w ciąży. Rob - wbrew sugestiom matki[1] - wraca do Londynu i, choć to nie łatwe, rozpoczyna na całkiem poważnie związek z Sharon, chociaż sama Sharon wcale nie jest do tego specjalnie dobrze nastawiona. Ponieważ jest to komedia, a do tego komedia brytyjska, nie jest cukierkowo, czasem bywa nawet dość drastycznie, ale z ręką na sercu - kto z nas w związku z byle pierdoły nie wyeskalował mega-awantury, która tylko cudem nie zakończyła się wybuchem?
Uwielbiam również drugi plan - z druhnę-pijaczkę, afektowaną przyjaciółkę Sharon i jej męża-cynika, z amerykańskiego przyjacielem Roba - narkomana, irlandzką rodzinę Sharon czy wreszcie sceny biurowe w Bardzo Złej Korporacji Farmaceutycznej. Dwa sezony, ślub, dwoje dzieci (jedno przychodzi na świat przedwcześnie i w dramatycznych okolicznościach), niejednoznaczne wyniki, sugerujące zespoł Downa, każdy sezon kończy się kolejną katastrofą. Czekam na trzeci.
[1] Carrie Fisher i to zdecydowanie nie jest układna księżniczka Leia.
PS Dorzuciłam przedwczorajszą notkę z Berlina, ze zdjęciami.