mniej polityki, więcej rogali :)
(ja w luboniu kibicowałam mężowi i innym biegaczom - był pan rocznik 1935!!! - i to też o wiele lepsze niż polityka, marsze i wiadomoco)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
... błyszczące baloniki.
... parada rycerzy, dam sypiących pierzem (bez smoły), zwierząt, wozów i koloru.
... cukiernie sprzedające nawynos ogromne rogale marcińskie.
... flagi przy oknach, na balkonach, w rękach dzieci.
... kawa i świetne kanapki na Taczaka 20, dla mnie łosoś z kaparami, rukolą, ogórkiem i lekko kwaśnym sosem, dla TŻ grillowana kanapka z kurczakiem, pomidorem i zieleniną, którą wyjadał mu Majut, na zmianę informując, że pysne oraz że smakuje jak siano ("a gdzie ty próbowałaś siana, kochanie?"). Taczaka 20 to zagospodarowana brama, malutka knajpka na dosłownie kilka stolików z letnim potencjałem na więcej na ulicy. Adapter z płytami, pod sufitem rower, Fritz Kola, słychać "Diamonds&Pearls" Prince'a, certyfikowane rogale, tort bezowy z granatami i specjalność zakładu - Przysmak Generała Taczaka (czekoladowe ciasto, mascarpone, karmel). Gwarnie, zacisznie i miło. Jak na spotkaniu, na którym wprawdzie się nikogo nie zna, ale za chwilę można poznać.
Powtarzam się jak co roku - to jest kwintesencja radości z tego, że mieszkamy w Polsce. Przyjeżdżajcie do Poznania; z dziećmi, obcokrajowcami, dziadkami i zwierzęciem. We have rogale.