Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o P jak Posesja

T +1

Nikt tak się nie darł na zmianę albo unisono, jak Bursz i Szarsz w samochodzie. Miaaaau, mia, miaaaau, mia, z Suchego Lasu na Dębiec. Kot Koka z kolei całą podróż zniosła podobno (bo wiózł ją TŻ) stoicko. Wprawdzie wstępnie miałam plan zawieźć na miejsce koty przed przeprowadzką, do pustego pokoju z kuwetą i drapakiem, ale zainternowanie na balkonie i transport już wieczorem okazał się lepszym pomysłem. Jak dla kogo, oczywiście, albowiem Szarsz w minutę osiem obejrzał wszystko, zwiedził kuwetę i zaanonsował działającą perystaltykę wykonaniem tzw. "number two" obok kuwety (na kafelkach, a mógł na mojej pięknej podłodze!). Koka pokuliła się nieco pod komodą, ale wyszła niebawem, elokwentna (czytaj: drąca się wniebogłosy) i ciekawa. Kot Burszyk natomiast nigdy nie był jeszcze tak płaski i przerażony. Cały wieczór spod komody wyglądał tylko drgający ogon, w nocy chyba jednak przyszło trochę odwagi, bo się głaskaliśmy i był pomruk, ale rankiem kot był tak zamelinowany w kartonach, że nie udało się znaleźć. Wieczór, dzień drugi, jest trochę lepiej, ale kot Burszyk nie jest tym wszystkim dalej zachwycony.

A ja i owszem. Wprawdzie jeszcze śmierdzi silikon w łazience, a kaloryfery stoją oparte o ścianę, z kuchni nie jestem zadowolona (oraz straciłam serce do Ikei, a tyle lat w harmonijnym związku), nie mam klapki do spuszczania wody w gebericie oraz kilku półek, wszędzie kartony i pył po montażu ostatnich regałów, ale o poranku wyjrzałam przez okno do ogrodu i zobaczyłam na czereśni sąsiadkę. Sąsiadka jest szylkretką i ma na imię Zosia (i albo ma ruję, albo przyjacielskość 10). Pachnie podłoga, wszędzie mam światło i miejsce, półki powoli się zapełniają i chyba zaczynam czuć, że to dom.

Maja wraca jutro z wakacji u dziadków, ciekawa jestem jej reakcji.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa sierpnia 19, 2015

Link permanentny - Kategorie: Koty, P jak Posesja - Komentarzy: 14



Always on the run

30+ na termostacie. Umawiam przeprowadzkę ("ale wie pani, że meble to mniejszy problem niż książki i płyty"), TŻ odkrywa, że kabel z potencjalnym internetem kończy się na klatce schodowej, nowa praca od września (wait, what?), część kafelków do kuchni dojedzie 10 sierpnia, meble kuchenne poskładają się na zakładkę z przeprowadzką, zapomniałam przypomnieć, że w drzwiach wejściowych w kolorze czerwieni baskijskiej od zewnątrz ma być klamka, a nie gałka z zatrzaskiem. A to tylko kawałek tego czasu, którego nie spędzam patrząc, jak moja córka za pomocą kredy, piasku i wody doprowadza pół podwórka do stanu radosnego ubrudzenia.

W międzyczasie doznałam ogromnego rozczarowania, że w kontaktach zamiast jakiejś wyrafinowanej techniki jest wiązka kolorowych kabelków. Który przeciąć - niebieski czy czerwony?

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek sierpnia 4, 2015

Link permanentny - Kategorie: P jak Posesja, Fotografia+ - Komentarzy: 2


Ale jak to, że to prawie już?

Podobno powinnam zarządzać ekipą przez codzienne dzwonienie i narzekanie, że jeszcze nie gotowe. No ale jakoś nie. Próbowałam sobie więc ostatnio zwerbalizować moją podświadomą niechęć do przeprowadzki. Podświadomą, bo wszak dwa razy większa powierzchnia, ślicznie, czysto, nowe szafy, kafelki, nowa kuchnia, światło i wykusz. I ogród! Ale mam takie poczucie jak przedwyjazdowe napięcie - a może by nigdzie się nie ruszać, tylko odkurzyć półki z książkami?

Nagle policzyliśmy z TŻ-em, że to dotychczasowe mieszkanie to nasza przystań najdłużej w życiu - ponad 14 lat (2001-2015). Wcześniej nigdy tyle nie mieszkałam w jednym miejscu - w rodzinnym mieście 4-5 lat tu, 4-5 lat w kolejnym mieszkaniu i tak do studiów. I nagle 14 lat, ale jak to. Znam każdy zakątek (chociaż ostatnio pani A. zdziwiła mnie informacją, że za cmentarzem jest piesza aleja wysadzana czereśniami do wsi obok, o której nie widziałam!), wiem, gdzie po chleb, ba, nawet znam okoliczne koty.

I mam się wyprowadzić. Z własnej woli. Sama chciałam.

I jak przeprowadzka jakoś mnie nie stresuje, pakowanie jest do ogarnięcia, najwyżej będziemy jeździć przez miasto w tę i z powrotem z kartonami. Ale mam zostawić Mój Dom. Pierwszy dom.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek lipca 14, 2015

Link permanentny - Kategoria: P jak Posesja - Komentarzy: 8