Więcej o
Moje miasto
Po wczorajszej porażce ze spacerem do sąsiedniej wsi (odległość spacerowa, ale okazało się, że droga w dowolną stronę pokryta jest potwornym szlamozużlobłotem i uwalałam się do połowy łydek), poszłam przespacerować się na wiejski cmentarz. Wiejski cmentarz okazał się nomenklaturowo miejskim, albowiem mimo lokalizacji we wsi należy do Poznania - ot, takie zawirowanie czasowo-przestrzenne. Cmentarz jak cmentarz, nowy, niewiele do oglądania, kilka nowych drzew, lastryko, plastikowe chryzantemy i udziwnione znicze. Kłótnia pod bramą, którą ktoś zastawił.
Popychałam wózek i cynicznie oceniałam estetykę nagrobków. Po setkach odcinków seriali szpitalno-kryminalnych brakowało mi informacji o przyczynie śmierci pod datami wyrytymi w kamieniu. Dziwnie mi się zrobiło chwilę po tym, jak skrzywiłam się na widok figury anioła naturalnej wielkości, podeszłam i przeczytałam, że stoi przy grobie 30-letniego chłopaka. Dziwnie, bo uświadamia mi własną śmiertelność, na co nie mam przygotowanej ciętej riposty.
Zmieniła się też od sierpnia (czy nawet wcześniej) jedna rzecz - nie umiem przejść bez łez koło nagrobków, na których widnieje taka sama data urodzin i śmierci czy - chyba boleśniej - daty odległe są o kilka dni czy miesięcy. Tu już nie chcę wiedzieć, jaki był powód.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek października 29, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Moje miasto -
Tag:
cmentarz
- Komentarzy: 3
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 20, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 20, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Zaglądam za płoty. Większość domów jest skrzętnie, po polsku, zagrodzona parkanami, zardzewiałymi (a jednak szczelnymi) blachami, rozsypującymi się drewnianymi sztachetami albo - nie wiem, co gorsze - owinięta zieloną siatką typu betafence (ta bardziej zadbana) lub starą, porośniętą rdzą drucianą siatką w kształcie rombów. Za płotami pochowane są stare wanny, struple samochodowe, sterty cegieł, które pozostały z budowy, niewykończone balkony (wiem, przyganiał kocioł garnkowi, niech ten, kto nie ma listew przypodłogowych pierwszy rzuci kamieniem), obite wiadra, zapomniana opona, w której zagnieździły się już samosiejki. Czasem nawet to miniwysypisko ozdobione jest ogródkiem kwiatowym, pergolą z różami czy równymi zagonkami astrów.
Wolę jednak te domy, które płot traktują jako wizualny element krajobrazu albo wręcz po skandynawsku rysują tylko cegłą bądź drewnem przegrodę między ogrodem a chodnikiem. Jakoś tak milej. Zwłaszcza że sezon na dynie, a nic tak malowniczo nie rozłoży się na schodach jak mała kolekcja tych kolorowych, w jesiennych barwach.
Dają gdzieś w Poznaniu Pumpkin Latte?
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 14, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Bo miałam posiorbać, że nie zgadzam się na taką jesień:
... tylko zdecydowanie proszę do końca października o taką:
... a dziś, zgodnie z życzeniem chłodno, ale słonecznie. Dziękuję. Tak zostawić, tylko jeszcze temperaturę podkręcić.
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 9, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj