Więcej o
Moje miasto
Jak w 2 Broke Girls, na ulicy Kramarskiej można wejść do malutkiego lokalu i kupić sobie muffinka albo babeczkę. Taką z lukrem na wierzchu i lukrowymi perełkami.
Strona kawiarenki tu
A ja przetwarzam pomidory.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 28, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Na fali słoikowego mema poszliśmy na niedzielny obiad do Whiskey in the Jar na Rynku. Zaiste, szyld bynajmniej nie kłamie, można zamówić tam sobie napitek również procentowy w eleganckim szkle z gwintem. Oprócz drinków w słoikach asortyment podobny do zamkniętego już w Poznaniu TGiF: steki, hamburgery, zupa z ostrą papryczką, frytki i skrzydełka. Nie wiem, jak steki (zachwalane jako najlepsze w Poznaniu), ale hamburgery są bardzo dobre. Przyznaję, że nie mam porównania i muszę niebawem udać się na rajd po hamburgerowych standach, żeby sobie wyrobić.
Strona restauracji tu.
PS Odkryłam, że Ikea ma słoiki z gumką (KORKEN). Sosie pomidorowy, nadchodzę. Czy mogę prosić o nowy dom z dużą spiżarnią?
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 24, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Aktualnie centrum Poznania przypomina lej po bombie. Zaraz koło dworca, obok Targów Poznańskich, zostało rozkopane największe skrzyżowanie, przez które jeszcze rok temu jeździło większość poznańskich tramwajów. Między hotelem Sheraton a Mostem Teatralnym straszy ogromna dziura, w której mozolnie powstają podziemne parkingi, przejścia i - na samym końcu - krzyżujące się ciągi komunikacyjne. Do niedawna w takim samym stanie rozpadu była Stara Drukarnia - wzniesiona w połowie XIX wieku rezydencja, w której mieściła się przed I wojną światową drukarnia Posener Buchdruckerei und Verlagsanstalt. O dawnej świetności świadczyła tylko bryła budynku, bo od czasu sprzedaży budynku przez Zakłady Graficzne im. M. Kasprzaka w 1994 sam budynek malowniczo sobie niszczał wśród zaniedbanego ogrodu.
Na szczęście w Poznaniu, mieście Know How i How Much, już jakiś czas temu okazało się, że warto wykorzystać ocalałe kawałki historii. W 1998 rozpoczął się proces remontu budynku Starej Drukarni, która od roku 2011 - poremontowej premiery - nosi nazwę Concordia Design. Szczęśliwie nie został otoczony płotem, zza którego można by tylko tęsknie wzdychać i podziwiać elementy ozdobne na ścianach i na dachu. Można wchodzić do środka, całkowicie odnowiony budynek posiada postindustrialne wnętrza z zachowaniem oryginalnej ornamentacji. Oprócz secesyjnych kafli i fresków na ścianach, w środku można znaleźć kilka przedsięwzięć.
Modne ostatnio określenie - hipsterskie - świetnie odpowiada temu, co mieści się w Concordii. Wyjątkowo staram się tutaj hipsteryzm wybielić, bo nie chodzi kogoś, snującego się z kubkiem latte w przypadkowo skomponowanych ubraniach, z modnymi markowymi okularami okularami i mimo upału w wełnianej czapce na głowie, tylko o postawę doceniającą design i jakość. Głównym celem ośrodka Concordia Desing jest promocja polskich firm, zwłaszcza z okolic Wielkopolski, pokazujących nowoczesne rozwiązania projektowe, zaczynając od wzornictwa przemysłowego, a na kreacji i organizacji wydarzeń kończąc. Mieści się też tu inkubator przedsiębiorczości młodych firm z branż kreatywnych – CoOffice, gdzie oprócz tego można wynająć biurko w strefie co-workingowej, jeśli jednoosobowej firmie znudzi się praca w piżamie we własnym domu.
Najsmaczniejszym z przedsięwzięć jest restauracja Concordia Taste. Od 9 rano serwowane są śniadania na bazie ekologicznych jajek kurki zielonóżki, dżemów z Gryszczeniówki i pieczonego na zakwasie pełnoziarnistego chleba. Potem - na lunch - sezonowe dania ze świeżych owoców i warzyw, zmieniające się dość często w krótkim menu. Naczynia, sztućce i meble pochodzą z promowanych przez Concordię firm designerskich. Jeśli spodoba Ci się stół, na którym właśnie zjadłeś obiad, lampa oświetlająca gazetę czy kubek, w którym pijesz herbatę - kup go. Przy każdej wizycie w restauracji mam ochotę na zakup sprytnego stołu z szufladami pod blatem, wstrzymuje mnie tylko to, że mam już jeden w kuchni.
Można przyprowadzać też dzieci, bo Concordia Kids organizuje (po południu i w weekendy) warsztaty, pokazy i spotkania dla dzieci. W bezpiecznej, ekologicznej przestrzeni dzieci tworzą z niczego nowe światy - wieże z kartonów, miasta z klocków i bajkowe kwiaty z papieru. Z Concordią współpracują nowoczesne wydawnictwa książek dla maluchów i dzieci starszych, pojawiają się wolontariusze ze schronisk czy multikulturowi studenci, którzy mimo bariery językowej świetnie się z kilkulatkami dogadują.
Nawiązując do przeszłości budynku, w piwnicy mieści się nowoczesna drukarnia - Concordia Print. W jednym z najbardziej zaawansowanych centrów druku cyfrowego można wydrukować wszystko i na wszystkim - papier, szkło, drewno czy tworzywa sztuczne. Student oprawi pracę magisterską w sposób mniej nudny niż standardowe bindowanie, młoda para dostanie kilka finezyjnie wyciętych zaproszeń na ślub dla najbliższych, a dziecko - dom z tektury.
To nie jest jedyny odnowiony zabytek w Poznaniu, w którym bywam. Niektóre - jak najbardziej chyba znany Stary Browar - zostały nieco zdeklasowane do roli centrum handlowego mimo zaplecza kulturalnego, niektóre - mimo remontu - straciły cały swój urok jak Dworzec Letni. Concordię mijam za każdym razem z poczuciem, że to dobrze odtworzona historia Poznania. Cały urok pokaże się pewnie po zakończeniu remontu ronda Kaponiera (to już pod koniec 2013!). Najbardziej lubię, jak XIX wiek przegląda się we współczesności - odbicie Concordii w szybach nowoczesnego hotelu Sheraton budzi we mnie wewnętrznego hipstera. W wełnianej czapce.
[Tekst "Concordia Design" do Magazynu Business&Beauty, styczeń 2014].
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek września 17, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Przeczytali mnie, Moje miasto
- Skomentuj
- Poziom: 3
[8.09.2013]
Kiedy jeszcze była jesień bardziej letnia, z tych złocistych i pełnych słońca, że nikt nie wpadał na pomysł, żeby wyciągnąć rajstopy czy zimową puchówkę, poszliśmy do Botanika. Z rzeczy zwyczajowych była kiełbasa z grilla, wystawa dyń, pani produkująca srebrną biżuterię na bazie liści (miała nawet wywieszoną wizytówkę ze stroną www, ale - o tempora, o mores - słowa o biżuterii na niej nie ma), wata cukrowa i tęcza przy posągu tancerki. Z mniej typowych - wystawa rzeźb, doskonale uzupełniających kwiaty, krzewy i drzewa. Nic to, wyznam wstydliwie, że waran(?) wyglądał, jakby został wykonany z materiału budzącego niepewność węchową; uwielbiam, jak sztuka wchodzi w ogród.
Trochę nie dogadałyśmy się z Majem, albowiem Maj - skądinąd cenne to - jest obdarzony nadmiarem temperamentu i życzy go sobie wykorzystywać na mnie. Szukam w sobie pokładów cierpliwości, które pozwolą mi nie reagować gwałtownie na próby bycia brykniętą, szarpniętą i nadużytą fizycznie. Córko, nie demoluj zaawansowanej wiekiem matki, hm?
GALERIA ZDJĘĆ 2013 i wcześniejsze - jesień 2012, wiosna 2012 (i starsze).
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 14, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
ogrod-botaniczny
- Skomentuj
Stare Zoo.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa września 4, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce -
Tag:
ogrod-zoologiczny
- Skomentuj
[30.08.2013]
Bo to bardzo męczące jest, tak w skrócie. Z wiekiem robię się leniwsza oraz okrutnie nie lubię słuchać jęczenia co 5 metrów, że bolą nogi i jestem zmęcona, bo to ja od marudzenia jestem, tak? Drogie Nowe Zoo, co mi się nie podoba:
- za rzadko jeździ kolejka w parku. 34 minuty czekania, kiedy się nie udało zmieścić do właśnie odjeżdżających wagoników - słabe.
- nie ma wózków do wożenia młodzieży. I nie, nie traktuję poważnie argumentu, że nie ma wózków, bo jest kolejka.
- nie da się przejść całego zoo bez zawracania. W zasadzie zawracać trzeba co chwilę.
- pół zoo to las/jezioro/park. Bez zwierząt, bez oglądania czegokolwiek, bez ławek.
Jakkolwiek lubię duże wybiegi i same zwierzęta, bo - uczciwie przyznaję - z roku na rok jest coraz lepiej w kwestii pawilonów i przestrzeni, tak nie wrócę za szybko. No chyba że coś się zmieni.
GALERIA ZDJĘĆ
Poprzednie wizyty w poznańskim zoo:
PS 2012 i 2013.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota sierpnia 31, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tagi:
zoo, ogrod-zoologiczny
- Komentarzy: 3