Więcej o
Fotografia+
Ludzie narzekają, że powiesili i zaraz się popsuł albo że nie włączają, bo żre za dużo prądu, ale mnie się podoba nawet jak się nie rusza. Opertus Lunula Umbra (Ukryty cien księżyca) Choe U-Rama wisi w Starym Browarze i jest zwyczajnie uroczy. Tu można zobaczyć film, jak się rusza.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 10, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
stary-browar
- Komentarzy: 5
... gdy dorastać zaczyna do tego, że wygodniej chodzić z dwoma aparatami zamiast z jednym i co chwila zmieniać obiektyw, bo jeden to zdecydowanie za mało? Waham się między trzecią ręką a chwytnym ogonem. Jedną z opcji jest też ciągnięcie za sobą drewnianego wózeczka z oprzyrządowaniem bądź zlecenie tego rosłemu ochroniarzowi, który będzie co 3 minuty podawał żądany aparat bądź obiektyw (TŻ-a jednak za bardzo lubię, żeby sprowadzać go do roli podaj-zamień-pozamiataj). W każdym razie to ciężka praca jest, nawet jeśli w grę wchodzi zwykły spacer po ogrodzie botanicznym.
Magnolie jeszcze kwitną, bzy właśnie się prześlicznie rozwijają, brakuje mi tylko zwierzyny, która mogłaby takie piękne okoliczności przyrody zamieszkiwać. Po więcej pięknych okoliczności w GALERII ZDJĘĆ.
PS Jakby kto chciał, to dziś jeszcze są jakieś festyny i inne urozmaicenia.
PPS Też tak macie, że musicie watę cukrową, nawet mimo świadomości, że to dwie łyżki zwykłego białego cukru?
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 3, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
ogrod-botaniczny
- Komentarzy: 4
Można mieć przebogate plany na życie, ale i tak miło jest spędzić dzień na bardzo zaawansowanym robieniu niczego. Książkę skończyć. Przejść siódmy i ostatni etap w żółwika. Prasę fachową wreszcie przejrzeć (i ponownie zastanowić się, skąd nagle taka popularność masła o dźwięcznej a ikeowskiej nazwie Lurpak w naszym kraju masłem płynącym), leniwie zastanowić się, co wsypać do pieczonego właśnie chleba (cebula i kmin rzymski) czy poturlać się z mruczącymi kotami w pościeli. Żeby nie było - na dziś i jutro mam szeroko zakrojone plany aktywności. Jak już się ubiorę... Zjem śniadanie... Kota pogłaszczę... Szeroko, ale bez przesady.
Z tulipanowego frontu - oszczędzę Wam smętnego zdjęcia tego, co nędznie wegetuje na balkonie (trzy pokręcone kikutki, z których żaden nawet nie wyemitował pąka, nie wspominając o czymś tak wyrafinowanym jak kwiat). Tyle o hodowli Queen of the Night w Suchym Lesie. Na szczęście poznańskie rynki pozwalają na to, żeby coś się w domu zieleniło, bieliło, fioleciło, a nawet na to, żeby było w paski.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 2, 2009
Link permanentny -
Kategoria:
Fotografia+
- Komentarzy: 2
Nawet nie tyle znudziła, co - wykazując wrażliwość płyty meblowej - zaczęła się rozkraczać, szuflady rozjeżdżać i ogólnie przestała rokować. Do tego zaczęła być stosunkowo mała w stosunku do zapędów bieliźnianych. Wymyśliłam więc sobie, że z ciężko zarobione dinero kupię nową. Drewnianą, dużą, z mnóstwem szufladek (dla technicznych - 140 szerokości, do góry dowolnie, acz pewnie nie ma sensu więcej niż 120 cm). Już nawet gotowa byłam na ustępstwa, że nie cała z drewna, że nie jedna, a dwie stojące obok siebie, normalnie szłam na rękę jak się da. I kupa. Albo meble gabinetowe z dębu za jedyne 4k zł, albo płyta z VOX-u. Snu mi z powiek nie spędza, jeszcze te skarpetki i niewymowne mam gdzie trzymać, ale z okazji wolnej niedzieli wpadł pomysł pojechania do SPOT-u. Taki współczesny trendny dom kultury, gdzie leżą bookcrossingowane książki, dizajnerskie (czytaj: nie do noszenia, niestety) ciuchy, nietrywialne meble i gadżety wnętrzarskie, minisklepik z winami i restauracja. Do tego wszystko mieści się na Wildzie w odremontowanym ceglanym budynku, zaaranżowanym jak loft. Wildę lubię od zawsze, tym bardziej mnie cieszy, że zamiast burzyć stary dom, można zrobić z niego miłe miejsce na weekendowe popołudnie.
Łatwo się domyślić, komody nie znalazłam, za to spędziliśmy z TŻ miłe popołudnie w przepięknym wnętrzu, ocierając się o czerwoną cegłę, grzebiąc w książkach, siorbiąc lemoniadę z brązowym cukrem i patrząc na świat przez okna wysokie na dwa metry. Królowa była zachwycona. W najbliższą sobotę i niedzielę planowane są dni włoskie z plażą, filmami Felliniego i włoską kuchnią.
Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek kwietnia 28, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 12
Wyjątkowo wpiszę się w trend akcji serwisu Allegro (Zielone Podwórka), ale to jedno z moich miejskich marzeń - oaza w centrum betonowej dżungli. Da się, wystarczy przespacerować się po Amsterdamie czy zerknąć w co drugą bramę w Berlinie. W podwórkach są trawniki, drzewa, doniczki z kwiatami, ławki, letnie ogródki restauracji i kawiarni. W jednym z moich ulubionych filmów - "Przed zachodem słońca" - Celine prowadzi Jesse'ego najpierw po pięknych zakątkach Paryża, żeby pokazać mu w końcu swój dom. Za bramą kamienicy jest duże, zielone podwórko, przyjaźni sąsiedzi siedzący przy ogrodowym stole, słońce i kot wychodzący na powitanie. W Poznaniu jest kilka takich miejsc, gdzie warto się pałętać, zwłaszcza w sobotni poranek. Zwykle podwórka za kawiarniami są skrzętnie schowane dla przypadkiem przechodzących (bo więcej miejsc oferuje coś więcej niż widoczne jest przez witrynę od ulicy - Monidło, Sól i Pieprz, obie Werandy), co jest o tyle niefajne, że nie do każdej kawiarni człowiek wchodzi podczas powolnego spaceru. A warto. Pokazywałam już wnętrze podwórka między ulicami Wielką 21 a Wodną 7, które znalazłam przypadkiem podczas którejś krajoznawczej wyprawy z aparatem w okolice Starego Rynku.
Poza niedzielą dają też tam niedrogie śniadania, tosty, sałatki i wszystko to, czego człowiekowi na śniadanie potrzeba. I jak już jest na tyle ciepło, że można siedzieć na podwórku, patrzeć na przechodzących mieszkańców i grzać nos w promieniach słońca.
Notki *nie* sponsorował kot Szarszyk, albowiem kot Szarszyk przychodzi na kolana, wierci się, wywraca na plecki, kładzie dziób na klawiaturę i ogólnie domaga się czynnego zajmowania miękkim kotem, a nie pisania. I chyba ma rację.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 26, 2009
Link permanentny -
Kategorie:
Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 2