Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Zen a sztuka wychodzenia z łóżka

Którejś nocy zostałam poklepana po ramieniu przez zaspane stworzenie, stojące przy moim łóżku.

Kilka dni później obudziłam się i znalazłam na dywaniku pod łóżeczkiem zwiniętą w kłębek córkę, która chciała przyjść do naszego łóżka, ale pewnie się jej benzyna skończyła.

Kiedyś niesprytnie położyłam dziecko głową w stronę wyjścia i jakiś czas później się okazało, że WTEM zdziwione dziecko leży w łóżku już tylko częściowo.

Wczoraj wieczorem TŻ wyszedł z sypialni z dziwną miną, zapytał mnie, czy na pewno przeniosłam dziecko z naszego łóżka (gdzie usnęło) do jej łóżeczka, po czym okazał mi odziane w śpioszki z żyrafami stworzenie, leżące centralnie na naszym łóżku, daremnie macające okolicę w poszukiwaniu pluszowej żyrafki i poduszki. Przez sen.

Co dalej? Chodzenie po krawędzi dachu?

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek stycznia 4, 2011

Link permanentny - Kategoria: Maja - Komentarzy: 3

« Michal Viewegh - Zbijany - W tygodniu to jesteśmy cisi »

Komentarze

autumn

a to dobre ;-)

nigdy mnie to nie spotkało z Kubusiem, Gabrysia jeszcze ma szczebelki w łóżku więc nie wiem - wszystko przede mną ;-)

stardust

Dzieciaki sa cudne pod tym wzgledem. Do dzis nie mam pojecia jak to robil moj Potomek, ale w 80% przypadkow jak tylko wstalam w nocy do lazienki to jakims cudem po powrocie zawsze mialam goscia w lozku:)) A przeciez spal w innym pokoju. Fakt, ze drzwi byly zawsze otwarte, zebym slyszala jak sie obudzi:))

wonderwoman

urocze :)

Skomentuj