Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Tenet

Jakimś cudem udało mi się uniknąć jakiegokolwiek przecieku na temat Teneta (albo zapomniałam, bo ja dużo zapominam) i było to bardzo dobre, mimo że fabuła filmu nie opiera się specjalnie na jakimś spektakularnej zakrętce. Dla mnie to kwintesencja tego, co lubię w kinie akcji - heist i podróże w czasie. Więc żeby i Wam nie zepsuć seansu, postaram się bez spoilerów.

Na początku jest dużo pytań i niewiadomych. Protagonista (i serio tutaj nie silę się na wydumaną nomenklaturę, bohater sam siebie tak nazywa) po nieudanej akcji w budynku Opery w Kijowie zaatakowanej przez terrorystów, zostaje zwerbowany do tajemniczej organizacji zwanej Tenet. Ma odkryć, skąd wzięły się dziwne artefakty o odwróconej entropii, użyte m.in. w oblężeniu opery (pistolet, który cofa wystrzelone kule i efekty wystrzału!). Po sznurku poszlak i rozmów rozbudowuje swój team o najemnika Neila (nie wierzę, że to chcę napisać, ale doskonały Robert Pattinson, oczywiście w pierwszej chwili myślałam, że to ktoś z brwiami na Pattinsona, ale latka lecą, chłopak się wyrobił) i odkrywa, że wszystkie ślady wiodą do rosyjskiego oligarchy Satora, który skupuje dziwne artefakty i trzyma je w pół-legalnym, eksterytorialnym magazynie na lotnisku w Oslo. I trochę jak u Hitchocka, następuje spektakularny włam z użyciem samolotu, a potem jest jeszcze bardziej widowiskowo.

Żałuję, że nie widziałam filmu w kinie, zdecydowanie warto. Mogłabym czepiać się sposobu ekspozycji, która wprowadza widza w świat za pomocą łopatologicznych dialogów, zrobienia z Satora groteskowego Złola (świetny Branagh, ten to ma zakres ról), miałkich kreacji postaci, które zasadniczo są i nic więcej (no jak można tak było nie dać pograć Michaelowi Caine’owi, dać mu prawie że one-liner i do widzenia), ale całość trzyma się kupy w zakresie fizyki podróży w czasie, są emocje, choreografia heistów jest świetna, a kobiety, które się pojawiają, nie są kwiatkami przy kożuchu (chociaż film testu Bechdel nie zdaje). Mnie się podobało, rozważam, czy nie obejrzeć ponownie za jakiś czas, żeby obejrzeć już z perspektywy finału.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 18, 2021

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 1

« Muzeum Muru Berlińskiego - Jakub Żulczyk - Wzgórze psów »

Komentarze

Tores-
To prawda, w kinie oglądało się super, chociaż ja się oczywiście w tych podróżach w czasie całkiem pogubiłam - ale założyłam, że ma to sens, i dobrze się bawiłam. Przymierzam się do obejrzenia drugi raz.

Skomentuj