Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

O nosie

Ponieważ co dzień jest nowa przygoda, od paru dni odkrywam świat bez zapachu po sprzedanym mi przez dziecko wirusie przedszkolnym. Najpierw nie zauważyłam, bo mi leciało z nosa jak z kranu. Po czym nagle do mnie dotarło, że nie czuję zapachu kosmetyków, acetonu i hehe, nie smakuje mi jedzenie. Herbata to ciepła woda. Żonkile są tylko żółte. Włosy Majuta nie pachną. Zakładając optymistycznie, że to nie efekt guza mózgu, tylko znienacka wirusa, mam nadzieję, że jednak to przechodzi.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 22, 2014

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 5

« Zygmunt Zeydler-Zborowski - Eliza nie zgadza się na rozwód #95 - PM Nowak - Ani żadnej rzeczy / Na pokuszenie »

Komentarze

monptema

Przechodzi, ale opornie. U mnie wirus zadomowił się dwa miesiące temu i ma się dobrze. Powrotów świata zapachów życzę.

Theli

Poszukaj zalet, kocia kuweta nie śmierdzi...

JoP

Przechodzi, aczkolwiek długo, mojej jednej kumpeli tak na dobre przeszło po 1,5 roku. Przez jakiś rok - całkowita utrata smaku i powonienia. Nie dość, że niemiłe, to jeszcze niebezpieczne (nie czuła nawet zapachu dymu i spalenizny).

agg

weźcie Zuzy nie straszcie, u mnie utrata węchu podczas kataru to maks kilka dni :)

Zuzanka

Uprzejmie donoszę, że świat pachnie, ale katar jeszcze nie przechodzi.

Skomentuj