Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Nadia i Saeed poznają się na kursach wieczorowych, gdzie uczą się o marketingu i strategii budowania marki, mimo że ich kraj jest na krawędzi wojny wewnętrznej. Sytuacja eskaluje, najpierw zamieszki między buntownikami a rządem przenoszą się z dzielnicy na dzielnicę, ograniczenia mobilności, strzały, egzekucje, są media, nie ma mediów; to nie przeszkadza im spotykać się w tajemnicy. Ale kiedy ginie od przypadkowej kuli matka Saeeda, młodzi chcą zabrać ojca chłopaka i przejść przez jedne z drzwi do bezpiecznego miejsca. Ojciec nie chce, pochował ukochaną żonę, ma rodzinę, chce zostać. Młodzi po wielu perypetiach przechodzą sami, trafiają do strefy uchodźców na Mykonosie. Kończą im się zasoby, wszak nie mogą pracować, są nielegalni. Szukają drzwi do miejsca, które im pozwoli na jakąś namiastkę normalności, a nie jest to proste, bo korzystne drzwi są oblegane albo w ogóle zablokowane po przeciwnej stronie, nikt nie chce uciekinierów, nie ważne, czy przed zmianami klimatu, wojną czy polityką. Skok do Londynu, praca fizyczna, protesty narodowców, skok pod San Francisco… Miłość Nadii i Saeeda podczas tych podróży wygasa, adaptują się inaczej, co innego chcą osiągnąć. Ich historia ma happy end, chociaż nie spędzają ostatecznie życia razem, niektóre epizodycznie pokazane losy osób, które gdzieś przeszły przez drzwi, też.
Jakby zmienić poetyczną metaforę tytułowych “drzwi na Zachód”, gdzie magiczne drzwi w ułamku sekundy przeniosą uchodźcę ze strefy walk w losowe, bezpieczniejsze, choć niekoniecznie przyjazne miejsce, na mozolne ucieczki łodziami przez morza, ryzykowne trasy piesze przez granice czy przemyt ludzi stłoczonych jak towar w kontenerach, to bardzo przejmująca opowieść o migracji i o tym, jak migranci są przyjmowani. O tym, jak radzą sobie ze zmianą całej rzeczywistości, czy są w stanie funkcjonować, niosąc przez życie brzemię traumy i mały plecak z rzeczami, jakie mają opcje, żeby wystartować z życiem w obcym miejscu, które tylko znają z Internetu albo wcale. To książka współczesna, zamiast nienazwanej ojczyzny bohaterów (autor jest z pochodzenia Pakistańczykiem) można podstawić cokolwiek - Syrię, Afganistan, Ukrainę czy Somalię, mechanizmy są podobne. To książka, którą można by dawać wszystkim niechętnym migracjom i ksenofobom do przeczytania, ale czy dotrze? Nie wiem.
Inne tego autora.
#71