Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Changes

Z leniwego i mało zorganizowanego rytmu wyznaczanego posiłkami i drzemkami przeszłam na kilka godzin dziennie do miejsca, gdzie za trzy tygodnie dostanę swoje kej-pi-aje. Na razie jest łatwo, bo słucham i czytam. Patrzę na ludzi, których znałam dwa lata temu; niektórzy się zmienili, niektórzy nie. Czasem jest tak, jakbym wyszła tydzień temu i wróciła po krótkim urlopie. Tyle że z katarem, z obtartą piętą (co zawęża menu pantofli) i z głową zajętą tym, że po dwóch tygodniach w placówce opiekuńczo-wychowawczej Maj zapadł na zdrowiu i na zmianę twierdzi, że jest ciężko chory z gorączką, a po przeciwbólu - wręcz przeciwnie, za to konsekwentnie nie je (a jak je, to jakby nie jadł). I tak, o.

Zdążyłam sobie w dwa dni przypomnieć, jak to jest nie myśleć o tym, żeby wziąć ze sobą aparat. Nie jest fajne to.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek kwietnia 4, 2011

Link permanentny - Kategorie: SOA#1, Maja - Komentarzy: 7

« 642 dni - Dla mnie, na jutro »

Komentarze

Boska

chcialam ci wyslac jakas motywujaca piosenke o kamienicach, ale znalazlam tylko to: http://www.youtube.com/watch?v=t5_1gpdfYcc

i guaski w ogole.

wonderwoman

będzie łatwo. bo nagle się okaze że wszyscy mogą cię gilać ty i tak wychodzisz po maję.
(a rozważałaś jakiś mniejszy aparat?-- mnie zaczyna boleć kręgosłup jak pomyślę o włożeniu kobyły do i tak wypchanej torby)

Zuzanka

Aparat to bardziej kwestia w głowie (owszem, jak ładuję do torby laptop, śniadanie, książkę, czasem pieluchy do zostawienia w żłobku czy lanczyk dla młodzieży, to nie mam miejsca). Tylko nie widzę sensu, bo w pracy są ludzie, którzy będą pytać, co robię. Nie lubię.

Abery

A ja zdążyłem sobie przypomnieć jak to jest być w posiadaniu zepsutego aparatu przy ogromnej chęci uwieczniania rzeczywistości :/

Zuzanka

Nie no, aparaty mam dwa i telefon (i pilota).

Abery

To ja zazdroszczę, bo ja jeno jeden i niesprawny, w telefonie jakość jak trzykrotnie przegrywana kaseta VHS, a pilot to tylko do zmiany kanałów służy.

antygona82

A ja w kwestii placówek i chorób.
No niestety tak jest, że dziecko przy pierwszym zetknięciu z placówkami takowymi zaczyna chorować częściej. Wiadomo - więcej zarazków do złapania, tym bardziej, że rodzice czasem przyprowadzają dzieci chore/niedoleczone.
Ale dzięki temu bardziej się uodparnia i w końcu frekwencję będzie miała prawie 100% :)
U mnie w grupie maluchy chodzą już bardzo licznie, myślę, że zawdzięczam to poniekąd codziennym pobytom na dworze i dobrym wietrzeniu sali :)

Skomentuj