Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia

Wracamy do bohaterów w momencie zakończenia poprzedniego tomu. Ciężko rannego wiedźmina Triss Merigold przenosi magicznie do Brokilonu, żeby driady go poskładały. Oczywiście ledwo Geralt się lepiej poczuje, rusza na ratunek Ciri, bo plotka głosi, że jest w Nilfgaardzie. My wiemy, że nie, bo zrozpaczona utratą przyjaciół nastolatka dokonuje rzezi na gościńcach wraz z elfim komandem “Wiewiórek”, ale o tym wiedźmin się dowiaduje w połowie tomu. Wbrew sobie pozwala sobie pomóc i buduje drużynę, w skład której wchodzi pyskata łuczniczka Milva, Jaskier, przez jakiś czas grupa złotoustych krasnoludów i gnomów, nie-jestem-Nilfgaardczykiem Cahir wielu nazwisk oraz “zielarz” Regis. Idą przez ogarnięty wojenną pożogą świat, mają przygody raczej z tych nieprzyjemnych, highlightem przeprawy jest pasowanie wiedźmina na rycerza, dzięki czemu już na legalu może się nazywać Geraltem z Rivii. Trzecim wątkiem są losy cudownie odnalezionej Yennefer, która bynajmniej nie zdradziła i nie zasiada po prawicy cesarza Emhyra, tylko została zaklęta w statuetkę i dopiero mocno po aferze na Thanedd uwolniona. Dostaje propozycję nie do odrzucenia - ma zasiąść wraz z kilkunastoma innymi czarodziejkami w tajnej radzie i apolitycznie ma zadbać, żeby magia przetrwała. Apolityczność niespecjalnie wychodzi, zwłaszcza kiedy dowiaduje się, że prominentną rolę w odtworzeniu magii ma odegrać dobrze skoligacona (dobrze, ale niekoniecznie dobrowolnie) Ciri.

To zasadniczo bardzo dobry tom, ale nie jest to tom samodzielny. Bohaterowie nie wiedzą o sobie nawzajem, jest nadzieja, że ich losy się ze sobą dramatycznie splotą w kolejnych tomach. Opis wojny z jej bezmyślną brutalnością, gdzie cierpią przypadkowi ludzie, bez względu na to, która armia akurat na nich trafiła, jest przejmujący i równie dobrze mógłby być reportażem współczesnym. Co ciekawe, wiedźmin okazuje się być obrońcą życia poczętego, obruszając się na rewolucyjną tezę Cahira, że decyduje kobieta; oczywiście wystarczy, że powie kilka głębokich zdań i kobieta w niechcianej ciąży schyli pokornie głowę i podejmie decyzję o zostaniu matką. Trochę sama nie wiem. A, jest oczywiście humor (krasnoludy rżnące w karcięta, sarkastyczna Milva), bo bez tego całość byłaby jedynie ponura.

Inne tego autora tutaj.

#32

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 10, 2025

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2025, panowie, sf-f - Komentarzy: 4

« Agatha Christie - Mężczyzna w brązowym garniturze - Kristin Hannah - Rzeczy, które czynimy z miłości »

Komentarze

A.I.
Eee, z aborcją to tam akurat jasno było powiedziane, że: "- W Nilfgaardzie - powiedział Cahir, czerwieniejąc i opuszczając głowę - o takich sprawach decyduje wyłącznie kobieta. Nikt nie ma prawa wpływać na jej decyzję. Regis powiedział, że Milva jest zdecydowana na... medykament. Tylko dlatego, wyłącznie dlatego zacząłem niechcący myśleć o tym jako o fakcie dokonanym. I o skutkach tego faktu. Ale ja jestem cudzoziemcem, nie znającym... Nie powinienem się w ogóle odzywać. Przepraszam was. - Za co? – zdziwił się trubadur. - Czy ty nas masz za dzikusów, Nilfgaardczyku? Za prymitywne plemiona, stosujące się do jakichś szamańskich tabu? To oczywiste, że tylko kobieta może podjąć taką decyzję, to jej niezbywalne prawo." Wiedźmin nie przekonywał też Milvy do żadnej opcji, ba, wręcz mówił, że nie jest w stanie jej pomóc w podjęciu decyzji; czuł się natomiast najwyraźniej winny, że Milva może przedłożyć wyprawę z nim nad macierzyństwo: "- Dlatego właśnie powędrowałaś ze mną - powtórzył. - Wyruszyłaś, by pomóc w ratowaniu cudzego dziecka. Chciałaś płacić. Spłacić dług, który już wówczas, wyruszając, zamierzałaś zaciągnąć... Cudze dziecko za własne. A ja obiecałem ci pomoc w potrzebie. Milva, ja nie potrafię ci pomóc. Wierz mi, nie potrafię. Tym razem ona milczała. On nie mógł. Czuł, że nie wolno. - Wtedy, w Brokilonie, ja zaciągnąłem wobec ciebie dług i przyrzekłem, że go spłacę. Nierozsądnie. Głupio. Okazałaś mi pomoc w chwili, gdy bardzo pomocy potrzebowałem. Nie sposób spłacić takiego długu. Nie można zapłacić za coś, co nie ma ceny. Niektórzy twierdzą, że każda, absolutnie każda rzecz na świecie ma swoją cenę. To nieprawda. Są rzeczy, które ceny nie mają, są bezcenne. Najłatwiej poznać takie rzeczy po tym, że raz utracone, są utracone na zawsze. Sam straciłem wiele takich rzeczy. Dlatego dziś nie potrafię ci pomóc." Tak jak wyczulona jestem na tematy okołoaborcyjne, tak nigdy tego akurat nie odbierałam jakoś negatywnie, a po prostu jak "przemyśl, bo jeśli usuniesz, żeby pojechać ze mną, to kiedyś możesz tego pożałować".
Zuzanka
A widzisz, ja to odebrałam tak, że M. jest przede wszystkim wojowniczką, ciąża przytrafiła się jej przypadkiem, nie jest do niej emocjonalnie przywiązana i ma inne priorytety. W. wchodzi to bardzo osobiście, nadając wagę kwestii potencjalnego rodzicielstwa; jakkolwiek nie mansplainuje, to jednak nie on był sprawcą, nie on będzie w ciąży, ani rodził i czy wychowywał, a mimo to MUSI podzielić się swoimi przemyśleniami. Taki jednostronny psycholog przed podjęciem decyzji o aborcji, bo nie ma sprawiedliwie rozkminy "zastanów się, czy podołasz, bo to ciężki kawałek chleba".
A.I.
To prawda, że brakuje rozkminy "czy podołasz" - ale też w ustach W. mogłaby zostać odczytana egoistycznie (bo przecież ciąża M. to niejako problem dla drużyny, więc i najprościej byłoby go, no właśnie, usunąć). Poza tym M. jednak domyślnie skłania się ku aborcji, więc pewnie W. postrzega to tak, że strony "za" zwyczajnie prezentować nie trzeba. Dodatkowo - byli drużyną, więc troska o członkinię tejże jest czymś naturalnym, przynajmniej z mojego punktu widzenia (ale zdaję sobie sprawę, że są różne poziomy wrażliwości i różne definicje strefy prywatnej). Pozostali chyba też widzieli/wyczuwali zakochanie M. w W., więc oddelegowali jego do porozmawiania o kwestii, która zmartwiła wszystkich. (Och, przypominają mi się dyskusje wiedźmińskie sprzed 20 lat, na grupie, jak tak sobie rozmawiamy :-)
dees
Tak się zdenerwowałam, że nie pamiętam tej twarzy wiedźmina, że aż weszłam w komentarze.

Skomentuj